Forum ...::SAMOTNI::... Strona Główna
Myśli
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ...::SAMOTNI::... Strona Główna -> Dział Natalki (Poezje)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:36, 10 Lip 2007    Temat postu:

Kiedy oboje zdecydowali się wzajemnie na siebie, nadszedł czas na ustalenie terminu ślubu i zaplanowanie wesela. Zanim dwoje ludzi rozpocznie współżycie płciowe i razem zamieszka, powinni zawrzeć ślub, jakkolwiek wyszło to dzisiaj z mody. Boskie błogosławieństwo ma przy tym decydujące znaczenie, gdyż unaocznia ono, że bez Bożej łaski związek nie może być trwały. Błogosławieństwo to zaczyna się od spotkania, wzmaga się przez ostrożne poznawanie się, unikanie współżycia płciowego, podjęcie decyzji i wreszcie przez zaślubiny. Jeśli brakuje jednego z tych kroków, Boskie błogosławieństwo jest niepełne. Obecnie najczęściej brakuje wstrzemięźliwości i decyzji. Bez decyzji związek jest jak samochód bez motoru, jak kuchnia bez pieca. Spotkanie kobiety i mężczyzny, szczególnie na płaszczyźnie seksualnej, nie jest rozrywką (przy czym nawet tę powinieneś dobrze planować). Nie jest nią dlatego, że w grę wchodzi tu los dwojga ludzi. Jeśli jeden z nich się otwiera, podczas gdy drugi już się oddala, może to stanowić dla pierwszego uraz prowadzący niekiedy aż do śmierci. Niezliczeni ludzie umierają co roku w następstwie problemów miłosnych – albo przez samobójstwo, albo przez złamane serce odbierają im stopniowo życie, albo wskutek spowodowanego tym wypadku. Pamiętając o znaczeniu, jakie związek ma zazwyczaj dla człowieka, nigdy nie za wiele ostrożności w podejściu do niego. Kiedyś wiedza ta była powszechna, dlatego też wszystkie ludy praktykowały obrzędy ślubne. Uświadamiano sobie, jaki decydujący krok czyni dwoje ludzi, chcących zamieszkać pod wspólnym dachem. Z Bożym błogosławieństwem podczas zaślubin wiąże się jeszcze jedna kwestia. Dzięki temu przeżyciu para otrzymuje pewną siłę, która nie tylko otwiera drzwi, lecz również w szczególny sposób wyrównuje i przygotowuje ich wspólną drogę. Większość par nie czuje tej siły, bo czasu przygotowania nie wykorzystuje do wyjaśnienia, bo nie decyduje się z głębi serca i ponieważ przed ślubem dochodzi do współżycia płciowego. Małżeństwo zawsze stanowi ryzyko. Łączy się tu dwoje ludzi, którzy od tego momentu mają iść przez życie jako jedna całość. Mężczyzna nie jest już panem X, a kobieta panią Y, lecz on jest mężem swojej żony, a ona żoną swojego męża. Oznacza to wielkie przestawienie, które trzeba znieść. Aby się z nim szczęśliwie uporać, para potrzebuje Bożej łaski. Otrzymuje ją w dużej mierze poprzez zaślubiny. Pytasz w tym miejscu słusznie, dlaczego. Odpowiedzią jest: największym problemem, przed jakim stoi dzisiaj większość związków jest niewierność. Mężczyźni i kobiety dopuszczają się zdrady z taką łatwością, jak gdyby było to coś najnormalniejszego na świecie. Wierność jest jednak najważniejszym elementem każdego związku, a szczególnie związku małżeńskiego. Dlatego w Kościele istnieje zobowiązanie do wierności w dobrych i złych czasach. Ta przysięga stanowi odnośnik, do którego każdy partner może się odwołać, gdy pojawia się kwestia niewierności. Na co ma się jednak powoływać, jeśli nie było ani błogosławieństwa, ani ślubowania w kościele? Jednakże wiele małżeństw się rozpada, chociaż otrzymały błogosławieństwo Kościoła. Powodów należy szukać w waszym braku wiary w siłę praktyk duchowych oraz niedotrzymywaniu danego słowa, zarówno w małżeństwie, jak i wszędzie indziej.
Dlatego zastosuj się powyższych wskazówek, urzeczywistnij je, a twoje małżeństwo będzie szczęśliwe i pewne przez całe życie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:36, 10 Lip 2007    Temat postu:

Ślubowanie to obietnica o szczególnej doniosłości, bo jest składana przed Bogiem. W przypadku przysięgi, obietnica nie jest dawana przed Bogiem, lecz powołuje się Boga na świadka. Przysięga uzyskuje przez to ogromną wagę. Dlatego np. za składanie przed sądem fałszywych zeznań pod przysięgą, można zostać skazanym na wieloletnią karę więzienia. A zatem bądź nadzwyczaj ostrożny z przysięgami, bo mają one wielkie znaczenie.
Kto mówi prawdę, nie musi niczego wymyślać, nie potrzebuje się zastanawiać, jak przedstawić coś fałszywego tak, żeby wydawało się prawdziwym. Kto mówi prawdę, nawiązuje do faktów. Nie musi fantazjować, tylko oddać rzeczy takimi, jakimi są. To daje mu siłę. Zwłaszcza dlatego, że wie, iż należy do Boskiego porządku, który mu wszystko wyrówna, co dzisiaj niesłusznie zostało zabrane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:36, 10 Lip 2007    Temat postu:

Wielu całkowicie źle rozumie tę drogę prawdy, „drogę tęczy”. Czym jest tęcza? Jest kolorowym ukazaniem się światła. Poprzez tęczę światło, które normalnie jest bezbarwne, staje się widoczne w swoim spektrum kolorów. Woda jako źródło życia, w formie kropli deszczu sprawia przejawienie się kolorowego piękna światła. A czego symbolem jest światło? Symbolem miłości. Dlatego napisano w Biblii, że Bóg na początku stworzył niebo i Ziemię, wodę i światło. Było to wyrazem jego miłości. Bez miłości, bez światła, świat byłby i pozostałby „bezładem i pustkowiem”. To światło i miłość sprawiają, że wszystko rośnie i rozkwita. Dlatego prawda bez miłości jest jak ziemia bez światła. Nie pojmuj zatem prawdy w ten sposób, że należy ją ciskać każdemu w twarz. Czy rzuciłbyś swemu partnerowi tęczę w twarz, nawet gdybyś mógł? Jeśli miałbyś choć odrobinę respektu i miłości, nie uczyniłbyś tego ani jemu, ani tęczy. Prawda jest więc dopiero wtedy rzeczywiście prawdą, gdy wyrażasz ją z miłością. Nie obrzucaj nikogo tym, co ci właśnie przychodzi do głowy. To nie jest prawda lecz oziębłość i brak serca posuwający się czasem do arogancji i brutalności. Nie masz prawa nikogo ranić dla zabawy czy z bezmyślności. Twoim zadaniem jest raczej tak przekazywać prawdę, by dotarła do innego, ale by bezsensownie nie zraniła czy wręcz zdruzgotała.
Wielu lekarzy i terapeutów dziś tego nie potrafi. Obchodzą się z prawdą i z pacjentami tak, jak gdyby mogli im wszystko cisnąć w twarz. Liczni ludzie nie są jednak w stanie tej prawdy znieść. Zwłaszcza przez to, jak są z nią konfrontowani. Niektórzy pacjenci nie przeżyli swej ciężkiej choroby tylko dlatego, że zostali z nią w tak nietaktowny, by nie powiedzieć brutalny sposób skonfrontowani. Lekarz wówczas mówił, że postawił słuszną diagnozę. Nie wiedział jednak, że w rzeczywistości to jego nietaktowność zabiła pacjenta, a nie choroba. Podobnie zachowuje się wielu terapeutów. Obrzucają pacjenta diagnozami, które usiłują upiększyć pojęciem „interpretacji”, a których nie jest on w stanie znieść. Niektórzy od takich twardych interpretacji dopiero się poważnie rozchorowali, czy wręcz odebrali sobie życie. Prawda wiąże się zawsze z miłością. Prawda połączona z miłością wie. Prawda bez miłości przeciwnie, jest ślepa. Dlatego miłość w połączeniu z prawdą nazywa się poczuciem taktu. Mędrzec ma zawsze poczucie taktu. Wie on, że prawda musi zostać tak sformułowana, by inny mógł ją przyjąć. Z tego powodu mędrzec przemilcza to, czego jego rozmówca nie mógłby znieść.
Poczucie taktu jest solą życia. Bez niego człowiek jest jak roślina bez kwiecia. Bez poczucia taktu związek jest jak człowiek bez wystarczającej ilości powietrza. Nie będzie on do niczego zdolny oprócz łapania powietrza. Jeśli ten stan trwa dłużej, zaszkodzi mu, lub wręcz pozbawi go życia. Poczucie taktu jest oddechem związku, bo ten, który musi znosić nietaktowność drugiego, będzie ze zmieszania ciężko dyszał. Poczucie taktu jest dostrzegalną więzią miłości, która małżeństwo i rodzinę nie tylko trzyma razem lecz pozwala im rozkwitnąć. Poczucie taktu dlatego posiada tę budującą siłę, gdyż ludzie zawsze chętnie się otwierają, rozwijają i przebywają tam, gdzie jest ono obecne. Stanowi ono decydującą właściwość, której uczysz się długo i którą przekształca komunikację w prawdziwą wymianę, wspólnotę i rzeczywistą drogę do drugiego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:37, 10 Lip 2007    Temat postu:

Ludzie są chwiejni w swoim usposobieniu. Dzisiaj coś obiecują, a jutro już o tym nie pamiętają. Aby temu zapobiec, umowy zawiera się na piśmie. Jest to w pewnym stopniu pomocne, bo każda strona ma w ręku coś, dzięki czemu może wyegzekwować swoje prawa. W gruncie rzeczy konieczność zawierania pisemnych umów dowodzi dobitnie, do jakiego fatalnego stanu doszliśmy. Podobnie jest z każdym prawem karnym czy gospodarczym. Nie próbuj się usprawiedliwiać słabą pamięcią. Zapomnienie nie stanowi żadnego usprawiedliwienia, jest ono jedynie kiepską wymówką i dowodem braku zainteresowania. Jeśli masz trudności z pamiętaniem o swoich obietnicach, nie dawaj ich, albo sobie zapisuj. Pan, który stworzył obyczaj zaślubin, wiedział zarówno o skłonności ludzi do zapominania, jak i o zawieruchach, w jakie może popaść małżeństwo. Dlatego stworzył ślubowanie, tzn. obietnicę wierności, szacunku i poważania dla partnera oraz trwania przy nim w dobrych i w złych czasach. Z Boską pomocą. Ślubowania tego nie można przecenić. Dlatego jego waga powinna zostać wyjaśniona małżonkom. Powinni oni wiedzieć, że małżeństwo przynosi wiele radości i spełnienia, ale nie jest wolne od rozczarowań, zmartwień i cierpienia. Że radość i cierpienie zawsze są w życiu ze sobą związane. Obietnica pozostawania przez całe życie u boku partnera nabiera więcej wyrazu i siły poprzez dawanie jej przed Bogiem, poprzez ślubowanie. Stąd też bierze się świętowanie zaślubin. Ma ono podkreślić powagę i doniosłość małżeństwa oraz obecność Boga przy jego zawieraniu. Mimo to, wszystko powinno odbywać się w atmosferze radości i ufności, bo obecność Boga oznacza również, że będzie On spełniał Swój obowiązek i ich niedostrzegalnie ochraniał, prowadził oraz pomagał, gdy tylko będzie to konieczne.
Ślubowanie jest wskutek tego silnego związku z Bogiem czymś zasadniczo odmiennym niż obietnica. Ślubowanie to obietnica dana w obecności Boga, w Jego domu, przed ołtarzem. Gdy obiecujesz komuś, że się z nim nazajutrz spotkasz, ale potem już tego nie chcesz, wystarczy do niego zadzwonić i powiedzieć o chęci zmiany umowy. Jeśli nie ma on nic przeciwko temu, można umowę bez problemu zmienić, dzieje się to wszak za obopólną zgodą. W przypadku ślubowania nie jest to takie łatwe. Bóg został tu poproszony o nadanie obietnicy szczególnej głębi. Gdy para chce się rozejść, nie wystarczy, że oboje są co do tego zgodni. Partnerzy muszą zapytać Boga, czy także On zgadza się na rozejście. Oznacza ono bowiem zachowanie niezgodne z Boskim porządkiem, który głosi: jeden partner, jedno serce, jedna płciowość przez całe życie. Bóg zna nasze serca. Wie On, że niektórzy z nas są obciążeni tak wieloma uwikłaniami, iż nie mogą zachować tego porządku. Jednakże lekkomyślność, z jaką małżeństwa się dzisiaj rozchodzą jest całkowicie sprzeczna z rozsądkiem i w istocie zupełnie pozbawiona sensu, gdyż stwarza negatywną moc, nie rozwiązując najmniejszego problemu. Wynika to po części z tego, że dla wielu wizyta w kościele nie ma już żadnego duchowego znaczenia, lecz jest tylko pewnym towarzyskim wydarzeniem.
Szerzenie się obojętności religijnej następuje naturalnie nie bez winy samego Kościoła. Nie zmienia to jednak w niczym mocy rytuału. Ślubowanie pozostaje ślubowaniem, niezależnie czy ktoś w to wierzy czy nie. Dla ilustracji przykład. Pewien mężczyzna od dłuższego czasu znał pewną kobietę i tak jakoś „wyszło”, że którejś nocy spali ze sobą. Potem też tak „wychodziło”, że ciągle ponownie się spotykali. Po jakimś czasie mężczyźnie wypowiedziano jego mieszkanie i tak „wyszło”, że wprowadził się do niej. I w końcu tak „wyszło”, że zawarli ślub i to nie tylko cywilny, ale również kościelny. Tym, co jednak mimo wszystko nie wyszło, było jego życie dla niej, bo przecież w rzeczywistości nigdy się na nią świadomie nie zdecydował. Tak więc potem „wyszło”, że ona poznała innego, który bardziej się o nią troszczył i dawał jej poczucie bycia dla niego kimś. Opuściła zatem swojego męża. Poświęcił się on pracy, miał kilka miłostek i rozkoszował się byciem samemu. Jakkolwiek kobieta była ponownie zakochana, bardzo cierpiała wskutek rozejścia z mężem. Sądziła, że musi przeorientować się na nowego partnera i jak najszybciej przezwyciężyć smutek. Ponieważ nie dała swojemu bólowi czasu, wkrótce musiała walczyć z wieloma dolegliwościami: wyczerpaniem, bezsennością i depresją. Było jej tak ciężko, że poddała się terapii. Dopiero wtedy uświadomiła sobie rozmiar urazu, bólu i rozczarowania. Nie uświadomiła sobie jednak, że przez owo cierpienie wyrównała złamanie ślubowania. Cierpienie pozwoliło jej nawiązać kontakt z własnym wnętrzem, by rozpoznać ból. Dzięki cierpieniu po raz pierwszy świadomie dała sobie i swoim uczuciom czas. Jej były mąż tymczasem żył od jednej miłostki do następnej, od jednego niezdecydowania do następnego, aż trafił na kobietę, która go poruszyła. Ponieważ nie był już najmłodszy, chciał się z nią ożenić. Zawarli ślub w USA i otrzymali błogosławieństwo Kościoła. Małżeństwo okazało się jednak pełne problemów. Mężczyzna czuł wprawdzie, że kocha swoją drugą żonę, ale nie potrafił się w ogóle otworzyć. Pewnego dnia miał wypadek samochodowy, w którym została zmiażdżona jego łydka. Leżał miesiącami w szpitalu, gdzie doznał łaski spotkania księdza, w którego obecności dobrze się czuł. Dzięki niemu zaczął się ponownie modlić i nawiązał bliższy kontakt z Bogiem. Pewnej nocy miał następujący sen: widział siebie w Kościele i słyszał, jak ciągle od nowa wypowiada słowa ślubowania swojej pierwszej żonie. Obudził się i naraz uświadomił sobie, co stanowiło przeszkodę w drugim małżeństwie: poprzez ślubowanie był cały czas jeszcze związany z pierwszą żoną. Zapytał swojego księdza, co robić, a on mu poradził, że musi prosić Boga o uchylenie pierwszego ślubowania. Tak też zrobił i już poczuł się znacznie lepiej. Miał jednak wrażenie, że czegoś jeszcze brakuje. Wówczas uświadomił sobie, jak mało poważnie traktował swoje pierwsze zaślubiny, swoją pierwszą żonę i małżeństwo z nią. Leżąc w szpitalu z bolącą nogą, poczuł się po raz pierwszy dotknięty tą sprawą. Poruszony myślał o tym, jak niewiele szacunku miał dla byłej żony, Boga i dla siebie samego. Bardzo to nim wstrząsnęło, przeprosił zatem z głębi serca Boga, swoją żonę i również siebie samego za swoją niedbałość. Te przeprosiny miały istotne skutki. Zauważył, jak rozwiązał się w nim pewien węzeł, coś mogło się w nim nareszcie wyzwolić i otworzyły się jakieś nowe drzwi. Gdy jego druga żona przyszła w odwiedziny, zauważyła, że był całkiem odmieniony, potrafił o wiele lepiej ją rozumieć i współodczuwać. Wprawdzie nadal leżał w łóżku, a noga bolała, czuł jednak, że jest uzdrowiony i że zaczęło się coś zupełnie nowego.
Co mówi ci ta historia? Nie jest dla ciebie dobre, gdy lekceważysz obyczaje. Czy wierzysz w Boga czy nie, mają one swoją moc i będą wpływały na twoje życie. Obyczaje kościelne nie utraciły swej mocy, chociaż masz wrażenie, że Kościół stał się bardziej ziemski, a ludzie są pozbawieni wiary. Przywołują one na plan Boga i Jego siła jest w całej pełni obecna, niezależnie od tego, jak mocno, czy jak słabo w nią wierzysz. Powinieneś z tego wszystkiego wyciągnąć następujący wniosek: nie żeń się nigdy bez dokładnego sprawdzenia, wyjaśnienia i decyzji. Nie żeń się bez Boskiego błogosławieństwa i bądź świadomy, że obietnica w połączeniu z nim jest ślubowaniem, którego nie możesz tak po prostu rozwiązać. Dlatego rozdzielaj się z partnerem tylko w wyjątkowych przypadkach. Proś Boga o przyzwolenie i pytaj Go wewnętrznie, czy zgadza się na rozejście. Przeproś partnera, a gdy nie rozmawiacie już ze sobą, bądź kontakt jest niewskazany, uczyń to wewnętrznie. Proś Boga o przebaczenie i o to, byś mógł się tego nauczyć, czego się nauczyć powinieneś, by to samo nie przydarzyło ci się ponownie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:39, 10 Lip 2007    Temat postu:

Pary zamiast traktować siebie z taktem i ostrożnością, próbują traktować siebie – albo się zwalczać! – przy pomocy metod poznanych podczas tak zwanych terapii. Analizują więc każde uczucie partnera, interpretują wszystko, co powiedział, odnoszą co trzecie zdanie do czegoś „nieświadomego”, co jak sądzą u niego odkryli. Nie ma to nic wspólnego ani z prawdą, ani z miłością, ani z poczuciem taktu. Pod taką „terapią” kryją się znaczne pretensje do panowania oraz walka o władzę. Każdy chce być terapeutą tego drugiego. Tym samym każdy chce zdobyć przewagę nad drugim. To jednak nie jest do niczego przydatne, a stanowi jedynie wyraz niskiego poczucia własnej wartości i całkowicie błędnego wyobrażenia o komunikacji oraz poszukiwaniu prawdy. Jeśli chcesz, aby twój związek miał przyszłość, przestań bawić się w terapeutę. Nie możesz być terapeutą partnera, bo nie jesteś nim nawet w stosunku do siebie. Gdybyś nim był, najpierw oduczyłbyś się stosować terapię! Zasada, której powinieneś się trzymać brzmi: upraszczaj! Im bardziej komplikujesz stosunki z partnerem, tym większe będą trudności. Tym, co rzeczywiście pomaga związkowi jest prostota. Komplikacje prowadzą jedynie do uwikłania. Związki rozpadają się w dużym stopniu również dlatego, że tak wszystko partnerzy komplikują.
Trzymaj się prostoty, trzymaj się prawdy i połącz je z taktem. Nie oczekuj od partnera, że odgadnie twoje potrzeby. A czy ty zawsze wiesz, czego on potrzebuje? Oczywiście, że nie! Dlaczego więc ma on to wiedzieć? Nie pozbywaj się odpowiedzialności za siebie i swoją pomyślność. To ty musisz przeżyć swoje życie. Nie on. Dlatego jesteś odpowiedzialny za wyjawienie, czego potrzebujesz. Jeśli będziesz się trzymał tej prostej reguły, wiele problemów zniknie bez śladu. A co mówi w tym miejscu miłość? Jeśli ty masz żyć zgodnie z odpowiedzialnością za siebie samego, czy nie znaczy to, że możesz i powinieneś oczekiwać tego samego od partnera! Oto prawo miłości i partnerstwa: nie oczekuj nigdy od drugiego tyle samo, ile oczekujesz od siebie. Miłość cię nauczy jak to zrobić, aby nie pomniejszać przy tym partnera, czy nim wręcz manipulować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:39, 10 Lip 2007    Temat postu:

Jezus nie stanowi świetlistego przykładu miłości poza tobą, lecz w tobie. Ty jesteś tym Chrystusem, ty jesteś tą cudowną siłą, ty jesteś tym światłem, które rozjaśnia świat aż do najgłębszych korzeni. Nie pomniejszaj siebie, nie czyń z siebie biednego grzesznika. Jeśli tak o sobie myślisz, chcę ci zadać pytanie: skoro uważasz siebie za biednego grzesznika, dlaczego się dziwisz, że partner nie chce z tobą rozmawiać? Dlaczego miałby on chcieć rozmawiać z biednym grzesznikiem? Gdyby przyszedł do niego król, na pewno by z nim rozmawiał. Dlaczego nie jesteś tym królem? Nigdy, przenigdy nie pomniejszaj siebie. Ty jesteś boskim stworzeniem! Oto myśl, która powinna cię określać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:40, 10 Lip 2007    Temat postu:

Za wzór duchowego mistrza można śmiało wziąć sobie św. Franciszka z Asyżu. Ten święty jest jednym z największych wielbicieli Nieba i Ziemi. Gdyby ludzie nauczyli się jego mentalności, świat inaczej by dziś wyglądał. Zdobyłby umiejętność miłowania wszelkiej natury, która pochodzi od Boga.

Aby przybliżyć ludzkości pokój, potrzeba jaśniej uzmysłowić ludziom cel ich własnej egzystencji. Należy więc edukować, prowadzić duchowe wykłady, uczyć dobrego postępowania, przekraczania bariery ludzkiej wiedzy. Uzmysławiać wyższe cele niż krótka egzystencja ludzka. Trzeba nauczać ludzi niewidzialnego życia, które jest ukryte w Bogu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:40, 10 Lip 2007    Temat postu:

Zajmowanie nadmierne umysłu sprawami tego świata czyni go nieelastycznym i niepokornym. Umysł potrzebuje wolności i ciszy zmysłów, aby mógł prawidłowo pracować oraz wznosić się na wyżyny, do jakich jest przeznaczony. Z myśli zwyczajnych, przyziemnych zawsze wynikają szalone taryfy. Dlatego osoby borykające się z wewnętrznymi rozterkami, których zawsze przyczyną jest umysł i pamięć powinny szukać wyższych doznań duchowych, które czyszczą świadomość i ustawiają ją w kierunku światła, szlachetności, prawdy i miłości. To wszystko można odnaleźć we własnym sercu. Postęp wewnętrzny nie zachodzi w wyniku zdobywania wiedzy na uczelniach, ani nie znajduje się go na na ulicy. Odnajduje się go we własnym umyśle i sercu przez Miłość.

Dzisiaj człowieka zdominowało jego własne Ego. Różnorodna działalność jaką się zajmuje pozbawia go czasu na wewnętrzną zadumę. To jest powodem jego zapomnienia o Bogu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:41, 10 Lip 2007    Temat postu:

Sceptyk nigdy nie ma możliwości poznania założeń życia duchowego, ale pragnienie życia wewnętrznego jest w nim naturalne. Nie umie go tylko prawidłowo odczytać.

U podnóża ludzkiej natury znajdujemy zawsze ból. A ponieważ jesteśmy przede wszystkim duszami a nie ciałami, nie możemy być szczęśliwymi w fikcyjnej reklamie tymczasowego życia materialnego. Nikt tu nie dozna spokoju dopóki będzie żył. Ci jednak, którzy decydują się na wiedzę wyższą i staną się obojętnymi na doznania materialne, osiągają wiedzę o życiu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:41, 10 Lip 2007    Temat postu:

Istnieje wiele niepotrzebnych trosk i problemów. Należy je odnaleźć, zauważyć i wyeliminować z naszej świadomości. Nie jest to łatwe, gdyż zmysły i umysł wciąż szukają doświadczeń w tym świecie. Wąską, królewską ścieżką mistyczną niewielu kroczy, a powinni wszyscy. Każdy po utracie raju jest do niej przez Boga zaproszony.

Postęp nie powinien powodować podziałów. A jest często odwrotnie. Dlaczego? Dość prosta odpowiedź. Bo w tym, co robimy, na co dzień, po prostu brakuje boskości, a przecież wszystko jest z Boga.

Smutne jest to, że ludzie chcą kochać świat bez Boga, że bez Niego chcą udoskonalać życie. Ale i to przed Nim się liczy. Każdy dzień przeżyty godnie, zbliża do poznania wiecznej szczęśliwości. I nie ważne czy to jest osoba wierząca czy też nie. Przed Bogiem liczy się dobro i miłość a nie wyznanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:41, 10 Lip 2007    Temat postu:

Niebo musi każdy sam zobaczyć, wtedy się o nim przekona. Lecz, aby było to osiągalne należy się wpierw przeprogramować. Umiejętności i talenty natury materialnej mogą nas tylko zdyskwalifikować. Nie na nich należy opierać postęp duchowy. Pierwsze trzy cechy to pokora, miłość i wiedza, nad którymi wielopoziomowo trzeba pracować, przy zachowaniu wolności i pokoju ducha.

Jeżeli za sponsora przyjmiemy Boga i oddamy Mu swoją służbę, wówczas odczucia naszego wnętrza zmienią się w stosunku do każdej rzeczy.

Odzwierciedleniem służby dla Miłości jest duchowe działanie na każdej płaszczyźnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:42, 10 Lip 2007    Temat postu:

Czyściec jest. Możliwości oczyszczenia są udostępnione. Bóg jest dobrym Ojcem. Ale czy musisz iść do czyśćca? Zrób coś w tej sprawie, aby nigdy się tam nie dostać. Choć po części już w nim jesteś. Ziemia jest pewnego rodzaju czyśćcem. Obyś nie wpadł tylko niżej. Wszystko zależy od ciebie samego.

Wypełniony mądrością i radością serca wezmę wewnętrzną odpowiedzialność za wszystko, co myślę i co robię.

Jeśli kocham świat, to muszę jeszcze go rozumieć. Nie może być to miłość oparta na przygodnych wrażeniach i chwiejności uczuć. W ten sposób gotujemy sobie raczej niezadowolenie niż pokój i szczęście.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:42, 10 Lip 2007    Temat postu:

Duch Święty jest wspaniałym promieniowaniem Subtelności, zawsze cichym i obecnym we wszystkich duszach. Duch Święty, owo subtelne i kochające Serce ogarnia wszystkie serca i pociesza je. Przemienia On pospolitość we wspaniałość.

Znajdujemy się w trakcie nieustannego łączenia nas z Bogiem. Uwalniając energię Serca, nasze ciała stają się uduchowione, nawet, jeśli jemy, pijemy i śpimy.

Ludzie doznają podniesienia swej świadomości. Są budzeni dla dostrzeżenia, iż są naprawdę Istotami Duchowymi. To wspaniałe promieniowanie DUCHA sprawia w nas nieocenioną radość i pokój, jakiego nie znajduje się w życiu pospolitym, nacechowanym pracą, sztucznymi obowiązkami i nadmierną troską, która raczej niszczy pewność i stabilność niż ją wzmacnia.

Człowiek potrzebuje słodkości Boga, a jeśli umysł jest ciągle gdzie indziej, to jak może ją mieć? Trzeba serce wydobywać z siebie dla innych a wówczas miłość przemieni samolubstwo w światło duchowej błogości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:43, 10 Lip 2007    Temat postu:

Wszystko, co wypływa z umysłu, posiada naturę jego właściciela. Czyż fale są różne od wody? Ich natura jest jak natura przestrzeni, jedna i ta sama. Nie brudzi cię to, co przychodzi od świata, ale to co sam od niego wpuszczasz.

Czy ktoś może sobie wyobrazić istotę bezpragnieniowości? Nie ma niczego, czemu można by zaprzeczyć, niczego, co można by potwierdzić lub uchwycić; ponieważ to nie może zostać pojęte z powodu ograniczeń intelektu. Umysł ludzki zasłania wszystko co można prawdziwie poznać. Ci, którzy żyją złudzeniami intelektu, zakuwają się w łańcuchy i narzekają na brak poznania.

Technika jest dziełem ducha. Nędza, brak odpowiednich technologii - to wina człowieka, jego lenistwa i egoizmu. Każdy ma prawo żyć tu godnie i szczęśliwie. To grzech nie produkować dóbr, które cywilizują ludzkie życie. Piękno i postęp - to Bóg!

Zastanów się nad sobą, a szczególnie zwróć uwagę na reakcje umysłu. Próbuj nad nim zapanować swoją nadrzędną świadomością. Świadomość jaźni jest w stanie kontrolować twoje myśli, uczucia, emocje i namiętności. Aby odnaleźć duszę, czyli środek ciebie, gdzie znajduje się doskonała moc i miłość, musisz więcej czasu poświęcić swojemu wnętrzu.

Jeżeli chcemy odciąć słusznie ambicję ego, musimy zrozumieć, w jaki osób budujemy własne ja oraz jego rozległe terytorium. Zrozumieć w jaki sposób używamy naszych zmysłów wewnętrznych i zewnętrznych jako punktów zaczepienia, by dowieść naszego osobistego przeżycia.

Namiętność polega na usiłowaniu uchwycenia przedmiotów, aby je pochłonąć i przynieść sobie z tego powodu radość. Życie jest procesem magnetyzującym – nie da się tego ukryć. Jeśli ktoś dozna przeżycia duchowego tak słodkiego, że na nic by go nie zamienił, wówczas nie staramy się niczego chwytać. Na ten moment jesteśmy dostatecznie bogaci i silni. Ale za każdym razem, kiedy czujemy się biedni, wygłodniali, niemocni, rozciągamy się i wyrzucamy swoje macki próbując zaczepić się o coś. Wychodzimy z twierdzy ducha i zaczynamy lepić się do rzeczywistości zewnętrznej, która wydaje się nam bardziej realna. W tym doświadczeniu przede wszystkim dominuje złudzenie. Ego nakłada się na duszę i próbuje przejąć jej doświadczenia by urealnić je w świecie zewnętrznym. Trzeba ogromnego wysiłku, aby pokonać własne ego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:43, 10 Lip 2007    Temat postu:

W miarę jak pojawia się w nas życie duchowe, zaczyna się jednocześnie rozumieć, jaką mamy podjąć pracę, aby osiągnąć najważniejszy cel życia. Wiemy to doskonale, że każdy człowiek rodzi się tu na ziemi w wielkim zagrożeniu bez żadnych zabezpieczeń. Od samego początku grozi mu choroba i niebezpieczeństwo śmierci. Ci, co mają dzieci, wiedzą to doskonale. Ale to mało, każdy z nas rodzi się z kompletnym brakiem wiedzy i doświadczenia. Od początku potrzebna jest nam matczyna opieka i edukacja. Gdyby nie takie miejsca jak szkoły, nauczanie mowy i pisowni, nauczanie problemowe, nasze życie nie było by ciekawe. Nauka wyniosła człowieka na wyżyny. Ten czynnik doskonalenia, jakim jest dla nas wiedza i kultura, nauka, sztuka, poezja, zdecydowała o tym, kim w rzeczywistości dziś jesteśmy. Posługując się szkolnictwem doszliśmy do tego, że jesteśmy ludźmi cywilizowanymi, ludźmi kultury i dobra. Z pewnością z tą opinią możemy się w pełni zgodzić. Odruchem obronnym człowieka jest wiedza i dobro. Jeśli ktoś tych dwóch elementów nie chce przez życie swe zdobywać, jest po prostu szalony.

Rodzimy się w niewiedzy i zdarzyć się może, że do starości w niej pozostaniemy, ale istnieje szansa by rozwinąć się na wspaniałe kochające istoty. Tak, więc jeśli chcemy wznosić się coraz wyżej, motywację ludzkiego działania należy wzbogacić o element boski. Musimy się oświecić wiedzą ziemską i niebiańską. Ziemską mamy pod ręką, lecz o niebiańską musimy się starać w wyjątkowy sposób, bo nie łatwo ją znaleźć i zastosować względem swojego umysłu i ciała. Wiedza duchowa jest ukryta. Kto jednak szuka – znajduje ją w końcu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ...::SAMOTNI::... Strona Główna -> Dział Natalki (Poezje) Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 5 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Digital Dementia © 2002 Christina Richards, phpBB 2 Version by phpBB2.de
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
 
Regulamin