Forum ...::SAMOTNI::... Strona Główna
Myśli
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ...::SAMOTNI::... Strona Główna -> Dział Natalki (Poezje)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 5:53, 10 Lip 2007    Temat postu:

więcej pragnień, tym więcej piekła. Ale jednocześnie im więcej dobra czynisz, tym mniej piekła. Niezaspokojone pragnienia wywołują niepokój, niezadowolenia, popychają cię to tu, to tam. Zadowolenie jest największym dobrem. Niezadowolenie wmawia ci, że mógłbyś jeszcze znaleźć lepszego partnera, zadowolenie przeciwnie, daje ci uczucie, iż tego lepszego już znalazłeś. Zadowolony człowiek stwarza sobie raj na Ziemi. A jak osiągnąć zadowolenie, ten cudowny dar? Czyniąc dobro. Gdy czynisz dobro, pomagasz i służysz innym, wówczas zadowolenie przychodzi samo z siebie. Im bezinteresowniej służysz, tym prędzej znajdziesz niebo na ziemi. Decydujący krok w nabyciu umiejętności dawania polega na przejrzeniu gry zmysłów, pragnień i myślenia oraz na rozpoczęciu szukania od siebie. Dlatego: jeden partner, jedno serce, jedna płciowość, gdyż nie powinieneś unikać szansy, jaką ci daje partner konfrontując cię z tobą samym. Podejmij wyzwanie. Nie schodź mu z drogi, lecz idź tą drogą. Partner jest również dlatego Bogiem, bo prędzej czy później przywodzi cię do Boga w tobie. Daje ci on dobitnie do zrozumienia, jak nikt inny na świecie, że twoje spojrzenie nie może być zawsze skierowane na zewnątrz. Wcześniej czy później będziesz musiał zwrócić się ku wnętrzu. Jest to kosmiczne prawo, które określa twoje życie. Na tym polega też sens twojego rozwoju. Znaczy to, że pewnego dnia - dzięki pozytywnym uczynkom - znajdujesz Boga w sobie i stwierdzasz, iż to czego szukałeś gdzie indziej, zawsze już w sobie nosiłeś.
Dlatego współżycie z partnerem stanowi ważną drogę ku Bogu, gdyż w swojej miłości do niego, owego Boga w nim szukasz, czujesz i doświadczasz. Partner jest więc decydującym pomostem między światem zewnętrznym a twoim światem wewnętrznym. Przeżywasz przez niego w pewnym momencie coś nowego, coś ponadwymiarowego, co odciska w tobie niezatarty ślad. W tym miejscu zaczyna się dla ciebie nowa droga prowadząca cię ponad bólem do prawdziwego szczęścia. Boga przeżywanego w partnerze, sprawiającego, że rozpływasz się w miłości, oddaniu i szczęściu mylisz jednak z partnerem. Dlatego wydaje ci się, że to on jest źródłem twojej szczęśliwości, on jest wszystkim czego szukasz. On jednak jest tylko pośrednikiem i jako pośrednik - uwarunkowany przez świat - niedoskonały, niewystarczający, skończony. To przynosi ci rozczarowanie. Postrzegałeś go i doświadczyłeś jako Boga, pewnego dnia jednak musisz odrzucić, że nie jest on Bogiem, lecz tylko zwierciadłem Boga. Nie oglądałeś słońca, tylko jego fascynujące zwierciadło - księżyc. W chwili kiedy zostajesz skonfrontowany z tą prawdą, chciałbyś uciec. Jesteś przekonany, że nie jest to dla ciebie właściwy partner. Zapewne istnieje gdzieś człowiek o wiele lepiej do ciebie pasujący, gdyż posiada dokładnie to czego obawiasz się nie znaleźć w swoim partnerze. Ale tu się mylisz…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 5:53, 10 Lip 2007    Temat postu:

Pod wieloma względami żyjemy paradoksalnie. Lubimy np. kawę, a unikamy medytacji - przy czym pierwsza wzmaga nerwowość, a druga uspokaja. Lubimy radość, a uciekamy od bólu, który uczy pokory, zadowolenia i otwiera serce. Radości nie powinieneś jednak unikać, lecz się nią rozkoszować i dzięki niej lekko szybować przez życie. Tak jak ptak. Nie zapominaj jednak, że radość to tylko punkt pomiędzy dwoma cierpieniami. Wszystko na Ziemi przepływa. Przychodzi i odchodzi. Przyjmij radość i zostaw ją, gdy chce odejść. Pozostań jednak otwarty w poczuciu pewności, że przyjdzie ona ponownie. Oczekując na radość przyjmij z podobną gotowością cierpienie. Przyjmij je i pozwól mu w tobie płynąć, a zauważysz, że twoje życie nabiera głębi. Cierpienie jest mianowicie cudownym pojazdem, przy którego pomocy docierasz do swojej prawdziwej istoty. Cierpienie, o ile potrafisz je przyjąć, oferuje ci jedną w swoim rodzaju szansę rozwoju. A jak to się robi? Przez unaocznienie, że wszystko czego pragniesz jest przemijające. Oto wielka nauka cierpienia. Ziemskie pragnienia mające zaspokoić twoje zmysły prowadzą cię wcześniej czy później zawsze do cierpienia, bo wszystko powstające w zmiennym świecie kiedyś przemija. Abyś nie był wiecznie uwięziony w błędnym kole radości i cierpienia, musisz wiedzę duchową, nie tylko sobie przyswoić, ale pozwolić, żeby stała się częścią ciebie. Wszystko, wszystko jest przemijające, tylko duch, twoja prawdziwa istota, twoja jaźń i twoja świadomość takimi nie są. Oto wszechogarniająca prawda, której nie da się nadmiernie często powtarzać, gdyż zawiera samą esencję życia. Nie jesteś swoim ciałem. Nie jesteś myśleniem. Nie jesteś żadnym z pragnień wiążących cię ze światem. Jesteś duchem, jesteś odbiciem Boga, którego wciąż szukasz.
Całe zadanie twojego partnera polega na wskazaniu ci na tę prawdę. Stanowi on przekaźnik szczęścia, bo wcześniej czy później zmusza cię do powrotu do siebie. Jest to większa część jego roli. Reszta polega na poczuciu bliskości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:30, 10 Lip 2007    Temat postu:

Co powinieneś zrobić spotykając człowieka, który cię szczególnie interesuje. Żebyś był do tej sytuacji wyposażony w to co niezbędne, powinieneś już mieć za sobą doświadczenie w praktykach duchowych: medytacja, modlitwa, nawiązywanie kontaktu z głosem wewnętrznym, rozwinięcie poczucia pewności. Gdy tak jest, nic nie może już tobą łatwo zachwiać – również owo niezwykłe ważne pytanie, czy człowiek, o którego chodzi jest odpowiedni, tzn. czy jest twoim partnerem duchowym. Gdy się zakochałeś, zatrzymaj się zanim poczynisz kolejne kroki, które cię już wiążą. Medytuj przed swoim domowym ołtarzem nad pytaniem, czy spotkałeś partnera swojego życia. Staraj się przy tym nie dawać nad sobą władzy pragnieniom i proś Pana o odpowiedź. Albo otrzymasz ją poprzez głos wewnętrzny, gdy rozwinąłeś już z nim łączność, albo przez marzenia senne, głębokie poczucie pewności, rozmowę z przyjacielem bądź coś innego, „przypadkowego”. Pamiętaj, że rozwój duchowy polega również na tym, by prawidłowo rozpoznać i rozumieć posłania czy znaki z zewnątrz. Jeśli nie zrobiłeś dotychczas nic lub prawie nic na płaszczyźnie duchowej, usiądź mimo to i módl się. Pan jest pozbawiony ego. Dlatego odpowie ci również wtedy, gdy wie, że się szczególnie o Niego nie troszczysz. Jest On zawsze dla ciebie obecny, niezależnie od tego jak daleko ty jesteś od Niego.
Daj sobie czas. Ludzie robią najwięcej błędów, bo nie dają sobie czasu. Zważaj jednak na to, by owemu człowiekowi nie pozwalać bezsensownie czekać – szczególnie wtedy, gdy jasna decyzja jest dla niego ważna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:30, 10 Lip 2007    Temat postu:

Gdy się decydujesz na partnera, najważniejszym, co możesz teraz zrobić, jest dać sobie czas. Miej zawsze na uwadze: jeśli jest on faktycznie twoim partnerem życiowym, i tak będziesz z nim razem. Odpręż się zatem wewnętrznie i najpierw go poznaj – przede wszystkim unikając zbliżeń fizycznych. Pamiętaj, że ten czas ostrożnego poznawania nigdy się nie powtórzy. Jeśli doszło do kontaktów cielesnych czy wręcz do współżycia płciowego, faza ta przeminęła na zawsze. Dlatego wykorzystaj ją, rozkoszując się nią i bądź wdzięczny za ten Boski dar. „Cóż to jednak znaczy, poznać partnera?”, pytasz słusznie w tym miejscu. Znaczy to, że powinieneś zgłębić, jakie są jego zamiary, co jest dla niego ważne, czego oczekuje od związku, jak wyobraża sobie przyszłość i czy pokrywa się to z twoimi wyobrażeniami oraz zgadza się z twoimi zamiarami. Następnie ustal, czy cię rozumie. Czy potrafi się w ciebie wczuwać. Czy możesz z nim wyjaśnić problemy bądź nieporozumienia. Jeśli nie, naciskaj na wyjaśnienie, nie pomijaj ich w żadnym wypadku. Miej zawsze na uwadze, że właśnie teraz ustalasz sposoby zachowania na waszą (!) przyszłość. Dlatego we wspólnych rozmowach wyraźnie podkreślaj, co jest dla ciebie ważne. Zapisuj, czego chcesz, o czym mówiłeś i jaką dostałeś odpowiedź. Kiedyś do tego powrócisz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:31, 10 Lip 2007    Temat postu:

Liczne związki przebiegają dzisiaj w ten sposób: zaczynają się niestety od końca, od współżycia płciowego i potem dochodzą do początku, do wyjaśnienia wzajemnych wyobrażeń. Nic dziwnego, że muszą się zmagać z wieloma trudnościami, przez co siła związku zamiast rosnąć, tak jak powinna, raczej maleje.
Wielu mężczyzn potrzebuje więcej czasu na decyzję niż kobiety. Żeby nad nimi zapanować, naciskając na rozpoczęcie współżycia płciowego, które niczego nie wyjaśnia, a problemy zamiast zostać rozwiązane, pogłębiają się tylko. Dlatego kobieta powinna zawsze dać mężczyźnie czas, aż będzie mógł z głębi serca powiedzieć jej tak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:31, 10 Lip 2007    Temat postu:

Kiedy oboje zdecydowali się wzajemnie na siebie, nadszedł czas na ustalenie terminu ślubu i zaplanowanie wesela. Zanim dwoje ludzi rozpocznie współżycie płciowe i razem zamieszka, powinni zawrzeć ślub, jakkolwiek wyszło to dzisiaj z mody. Boskie błogosławieństwo ma przy tym decydujące znaczenie, gdyż unaocznia ono, że bez Bożej łaski związek nie może być trwały. Błogosławieństwo to zaczyna się od spotkania, wzmaga się przez ostrożne poznawanie się, unikanie współżycia płciowego, podjęcie decyzji i wreszcie przez zaślubiny. Jeśli brakuje jednego z tych kroków, Boskie błogosławieństwo jest niepełne. Obecnie najczęściej brakuje wstrzemięźliwości i decyzji. Bez decyzji związek jest jak samochód bez motoru, jak kuchnia bez pieca. Spotkanie kobiety i mężczyzny, szczególnie na płaszczyźnie seksualnej, nie jest rozrywką (przy czym nawet tę powinieneś dobrze planować). Nie jest nią dlatego, że w grę wchodzi tu los dwojga ludzi. Jeśli jeden z nich się otwiera, podczas gdy drugi już się oddala, może to stanowić dla pierwszego uraz prowadzący niekiedy aż do śmierci. Niezliczeni ludzie umierają co roku w następstwie problemów miłosnych – albo przez samobójstwo, albo przez złamane serce odbierają im stopniowo życie, albo wskutek spowodowanego tym wypadku. Pamiętając o znaczeniu, jakie związek ma zazwyczaj dla człowieka, nigdy nie za wiele ostrożności w podejściu do niego. Kiedyś wiedza ta była powszechna, dlatego też wszystkie ludy praktykowały obrzędy ślubne. Uświadamiano sobie, jaki decydujący krok czyni dwoje ludzi, chcących zamieszkać pod wspólnym dachem. Z Bożym błogosławieństwem podczas zaślubin wiąże się jeszcze jedna kwestia. Dzięki temu przeżyciu para otrzymuje pewną siłę, która nie tylko otwiera drzwi, lecz również w szczególny sposób wyrównuje i przygotowuje ich wspólną drogę. Większość par nie czuje tej siły, bo czasu przygotowania nie wykorzystuje do wyjaśnienia, bo nie decyduje się z głębi serca i ponieważ przed ślubem dochodzi do współżycia płciowego. Małżeństwo zawsze stanowi ryzyko. Łączy się tu dwoje ludzi, którzy od tego momentu mają iść przez życie jako jedna całość. Mężczyzna nie jest już panem X, a kobieta panią Y, lecz on jest mężem swojej żony, a ona żoną swojego męża. Oznacza to wielkie przestawienie, które trzeba znieść. Aby się z nim szczęśliwie uporać, para potrzebuje Bożej łaski. Otrzymuje ją w dużej mierze poprzez zaślubiny. Pytasz w tym miejscu słusznie, dlaczego. Odpowiedzią jest: największym problemem, przed jakim stoi dzisiaj większość związków jest niewierność. Mężczyźni i kobiety dopuszczają się zdrady z taką łatwością, jak gdyby było to coś najnormalniejszego na świecie. Wierność jest jednak najważniejszym elementem każdego związku, a szczególnie związku małżeńskiego. Dlatego w Kościele istnieje zobowiązanie do wierności w dobrych i złych czasach. Ta przysięga stanowi odnośnik, do którego każdy partner może się odwołać, gdy pojawia się kwestia niewierności. Na co ma się jednak powoływać, jeśli nie było ani błogosławieństwa, ani ślubowania w kościele? Jednakże wiele małżeństw się rozpada, chociaż otrzymały błogosławieństwo Kościoła. Powodów należy szukać w waszym braku wiary w siłę praktyk duchowych oraz niedotrzymywaniu danego słowa, zarówno w małżeństwie, jak i wszędzie indziej.
Dlatego zastosuj się powyższych wskazówek, urzeczywistnij je, a twoje małżeństwo będzie szczęśliwe i pewne przez całe życie
.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:31, 10 Lip 2007    Temat postu:

Człowiek otrzymał trzy instrumenty: umysł, który pogrąża go w myślach, zdolność mowy, która umożliwia mu komunikowanie swych myśli oraz zdolność działania, dzięki której może realizować swe myśli, czy to samodzielnie, czy razem z innymi dla własnego pożytku lub na korzyść innych. Umysł projektuje myśli zarówno pomocne, jak i szkodliwe. Może on prowadzić człowieka ku zniewoleniu, głębszemu wplątaniu się w pragnienia i rozczarowaniu. Lecz może także prowadzić człowieka ku wolności, nieprzywiązaniu i bezpragnieniowości.
Umysł jest kłębkiem różnego rodzaju przywiązań i awersji.
Umysł przeżuwa zmysłowe i mentalne doświadczenia. Dwie czynności nieprzerwanie zajmują umysł: planowanie oraz dialog. Te dwie aktywności podążają dwoma różnymi torami. Planowanie ma na celu rozwiązywanie problemów i zagadek pojawiających się przed umysłem. Dialog zaś uwielokrotnia te problemy i gmatwa rozwiązania powodując zamieszanie i przyjęcie nieprawidłowych, zgubnych sposobów rozwikłania tychże problemów. Wewnętrzna konwersacja - ta rozmiłowana w polemice paplanina, trwa od rana do nocy i dopiero sen obejmujący umysł ją przerywa. Powoduje ona choroby i wczesne starzenie się. Najczęstszymi tematami, które obiera sobie ta wewnętrzna paplanina, są wady, błędy lub słabości oraz szczęście bądź nieszczęście innych osób. Ten bezustanny dialog jest w gruncie rzeczy przyczyną całej niedoli człowieka. Pokrywa on umysł gęstą ciemnością, szybko i gwałtownie wzrastając tłumi prawdziwą wartość człowieczeństwa.
Gadanina zamieszkująca umysł będący w stanie czuwania nie ustaje nawet podczas snu i okrada człowieka z wielce potrzebnego mu odpoczynku, wytchnienia. Nikt nie może osiągnąć pełni człowieczeństwa i nazwać siebie wolnym, zanim nie powstrzyma tego zła.
Drogą jest uciszenie umysłu. Ono jest przygotowaniem do osiągnięcia prawdziwej rzeczywistości. Tylko oczyszczony i nieskazitelnie przeźroczysty umysł może dopiąć tego wielkiego zadania. Tylko wtedy lekcja może być udzielona i zrozumiana, a przeżyte doświadczenie klarowne i pozbawione skazy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:32, 10 Lip 2007    Temat postu:

Wielu ludzi pozostawia swoje związki na etapie obietnicy. Wyrażają zachowaniem lub słowami, że chcą być razem z partnerem, chcą dochować mu wierności i dla niego żyć. Jeśli jednak ten drugi weźmie ich za słowo, stwierdza ze zdumieniem bądź konsternacją, że z obietnicy tej niewiele pozostało. W dzisiejszych czasach obietnice nie mają zbyt wielkiego znaczenia. Ustala się luźno, że zrobi się to czy tamto, np. że spotka się przed kinem – a jeśli nie, to być może następnym razem. Taka postawa odnośnie obietnicy jest błędna. Obietnica to rodzaj umowy zawieranej z innym. Wiąże ona obie strony i dlatego nie może zostać samowolnie przez jedną zmieniona, lecz tylko za porozumieniem z partnerem i przy jego zgodzie. Obietnice żyją dzięki dawnemu powiedzeniu: „Słowo się rzekło”. Niestety, wewnętrzna siła tego starego i mądrego przysłowia zanika. Odpowiednio do tego podupada też moralność. Wielu ludzi obiecuje wszystko co możliwe, nie myśląc w ogóle o dotrzymaniu słowa. Taka postawa występuje przeciwko Boskiemu porządkowi i niszczy społeczeństwo. Nigdy nie zapominaj, że Stworzenie jest jednością. Jeśli dzisiaj kogoś oszukasz, może to zapoczątkować lawinę, która kiedyś i ciebie porwie. Postaw sobie pytanie, czy chciałbyś żyć w społeczeństwie, w którym żadne obietnice się nie liczą, tzn. w którym każdy każdego okłamuje – bo niedotrzymywanie obietnicy jest równoznaczne z kłamstwem (obiecując stwierdzasz, że zamierzasz dotrzymać słowa; lekceważąc swoją obietnicę zadajesz jej kłam). Dlatego dotrzymuj wszelkich obietnic. Pamiętaj o prawie głoszącym, że siejąc dobro zbierasz dobro, siejąc zło zbierasz zło. Jeśli dzisiaj łamiesz swoją obietnicę, jutro lub pojutrze z absolutną pewnością ktoś inny złamie obietnicę daną tobie i będzie to równie bolesne, jak było dla oszukanego przez ciebie człowieka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:32, 10 Lip 2007    Temat postu:

Każdy człowiek powinien rozwijać w sobie poczucie jedności całej ludzkości i oddanie Bogu. W celu krzewienia tych świętych wartości, wielkie dusze ustanowiły różne religie. Religia nie ogranicza lecz rozwija ludzką osobowość, wskazuje podstawowe wytyczne prawego życia i stanowi pomost pomiędzy jednostką a Bogiem. Wszystkie religie, mając na względzie dobro społeczeństwa, propagują jedność. Dobrobyt świata uzależniony jest od dobrobytu poszczególnych społeczeństw. Wszystkie religie nauczają znaczenia duchowej czystości i nawołują do przestrzegania prawdy. Każda z nich podkreśla znaczenie dobrych cech. Jeśli istota wszystkich religii jest jedna i ta sama. Jeśli wszystkie księgi święte obwieszczają tę samą prawdę. Jeśli cel wszystkich ludzkich wysiłków jest jeden, gdzie znajdujecie uzasadnienie dla jakichkolwiek podziałów? Ścieżki są różne, ale cel jest jeden i ten sam.
Religie zaszczepiają w ludzkich sercach nasiona boskości, ale człowiek nie pozwala im wykiełkować i wzrastać. Egoistyczna żądza władzy i rywalizacja o sukces, niejednokrotnie skłoniła go do posłużenia się religią jako instrumentem tortur i prześladowań, w wyniku czego zamiast jednoczyć ludzkość, religia stała się obwarowaną twierdzą strzeżoną przez nienawiść i fanatyzm. Wyznawcy poszczególnych religii stworzyli "zbrojne obozy", by wywyższać samych siebie, pozyskiwać nowych wyznawców i uniemożliwiać odejście. Dlatego religia została uznana za źródło chaosu i konfliktów. Pomimo postępu w innych dziedzinach życia, do dziś w wielu miejscach na świecie wybuchają konflikty religijne.
Miłość, poświęcenie, służba i prawość są filarami religii. Religia uwydatnia w człowieku wzniosłe i boskie uczucia, skłaniając go do służenia społeczeństwu. Wydobywa zeń wszystko co wielkie, dobre i szlachetne, a także naucza postrzegania jedności całej ludzkości. Niestety, interpretacja i praktyka, które służyć powinny wzniosłym i świętym celom, uległy zawężeniu do religijnych przepisów. Religia jest jakby nurtem niosącym na sobie całą ludzkość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:33, 10 Lip 2007    Temat postu:

Ludzie są chwiejni w swoim usposobieniu. Dzisiaj coś obiecują, a jutro już o tym nie pamiętają. Aby temu zapobiec, umowy zawiera się na piśmie. Jest to w pewnym stopniu pomocne, bo każda strona ma w ręku coś, dzięki czemu może wyegzekwować swoje prawa. W gruncie rzeczy konieczność zawierania pisemnych umów dowodzi dobitnie, do jakiego fatalnego stanu doszliśmy. Podobnie jest z każdym prawem karnym czy gospodarczym. Nie próbuj się usprawiedliwiać słabą pamięcią. Zapomnienie nie stanowi żadnego usprawiedliwienia, jest ono jedynie kiepską wymówką i dowodem braku zainteresowania. Jeśli masz trudności z pamiętaniem o swoich obietnicach, nie dawaj ich, albo sobie zapisuj. Pan, który stworzył obyczaj zaślubin, wiedział zarówno o skłonności ludzi do zapominania, jak i o zawieruchach, w jakie może popaść małżeństwo. Dlatego stworzył ślubowanie, tzn. obietnicę wierności, szacunku i poważania dla partnera oraz trwania przy nim w dobrych i w złych czasach. Z Boską pomocą. Ślubowania tego nie można przecenić. Dlatego jego waga powinna zostać wyjaśniona małżonkom. Powinni oni wiedzieć, że małżeństwo przynosi wiele radości i spełnienia, ale nie jest wolne od rozczarowań, zmartwień i cierpienia. Że radość i cierpienie zawsze są w życiu ze sobą związane. Obietnica pozostawania przez całe życie u boku partnera nabiera więcej wyrazu i siły poprzez dawanie jej przed Bogiem, poprzez ślubowanie. Stąd też bierze się świętowanie zaślubin. Ma ono podkreślić powagę i doniosłość małżeństwa oraz obecność Boga przy jego zawieraniu. Mimo to, wszystko powinno odbywać się w atmosferze radości i ufności, bo obecność Boga oznacza również, że będzie On spełniał Swój obowiązek i ich niedostrzegalnie ochraniał, prowadził oraz pomagał, gdy tylko będzie to konieczne.
Ślubowanie jest wskutek tego silnego związku z Bogiem czymś zasadniczo odmiennym niż obietnica. Ślubowanie to obietnica dana w obecności Boga, w Jego domu, przed ołtarzem. Gdy obiecujesz komuś, że się z nim nazajutrz spotkasz, ale potem już tego nie chcesz, wystarczy do niego zadzwonić i powiedzieć o chęci zmiany umowy. Jeśli nie ma on nic przeciwko temu, można umowę bez problemu zmienić, dzieje się to wszak za obopólną zgodą. W przypadku ślubowania nie jest to takie łatwe. Bóg został tu poproszony o nadanie obietnicy szczególnej głębi. Gdy para chce się rozejść, nie wystarczy, że oboje są co do tego zgodni. Partnerzy muszą zapytać Boga, czy także On zgadza się na rozejście. Oznacza ono bowiem zachowanie niezgodne z Boskim porządkiem, który głosi: jeden partner, jedno serce, jedna płciowość przez całe życie. Bóg zna nasze serca. Wie On, że niektórzy z nas są obciążeni tak wieloma uwikłaniami, iż nie mogą zachować tego porządku. Jednakże lekkomyślność, z jaką małżeństwa się dzisiaj rozchodzą jest całkowicie sprzeczna z rozsądkiem i w istocie zupełnie pozbawiona sensu, gdyż stwarza negatywną moc, nie rozwiązując najmniejszego problemu. Wynika to po części z tego, że dla wielu wizyta w kościele nie ma już żadnego duchowego znaczenia, lecz jest tylko pewnym towarzyskim wydarzeniem.
Szerzenie się obojętności religijnej następuje naturalnie nie bez winy samego Kościoła. Nie zmienia to jednak w niczym mocy rytuału. Ślubowanie pozostaje ślubowaniem, niezależnie czy ktoś w to wierzy czy nie. Dla ilustracji przykład. Pewien mężczyzna od dłuższego czasu znał pewną kobietę i tak jakoś „wyszło”, że którejś nocy spali ze sobą. Potem też tak „wychodziło”, że ciągle ponownie się spotykali. Po jakimś czasie mężczyźnie wypowiedziano jego mieszkanie i tak „wyszło”, że wprowadził się do niej. I w końcu tak „wyszło”, że zawarli ślub i to nie tylko cywilny, ale również kościelny. Tym, co jednak mimo wszystko nie wyszło, było jego życie dla niej, bo przecież w rzeczywistości nigdy się na nią świadomie nie zdecydował. Tak więc potem „wyszło”, że ona poznała innego, który bardziej się o nią troszczył i dawał jej poczucie bycia dla niego kimś. Opuściła zatem swojego męża. Poświęcił się on pracy, miał kilka miłostek i rozkoszował się byciem samemu. Jakkolwiek kobieta była ponownie zakochana, bardzo cierpiała wskutek rozejścia z mężem. Sądziła, że musi przeorientować się na nowego partnera i jak najszybciej przezwyciężyć smutek. Ponieważ nie dała swojemu bólowi czasu, wkrótce musiała walczyć z wieloma dolegliwościami: wyczerpaniem, bezsennością i depresją. Było jej tak ciężko, że poddała się terapii. Dopiero wtedy uświadomiła sobie rozmiar urazu, bólu i rozczarowania. Nie uświadomiła sobie jednak, że przez owo cierpienie wyrównała złamanie ślubowania. Cierpienie pozwoliło jej nawiązać kontakt z własnym wnętrzem, by rozpoznać ból. Dzięki cierpieniu po raz pierwszy świadomie dała sobie i swoim uczuciom czas. Jej były mąż tymczasem żył od jednej miłostki do następnej, od jednego niezdecydowania do następnego, aż trafił na kobietę, która go poruszyła. Ponieważ nie był już najmłodszy, chciał się z nią ożenić. Zawarli ślub w USA i otrzymali błogosławieństwo Kościoła. Małżeństwo okazało się jednak pełne problemów. Mężczyzna czuł wprawdzie, że kocha swoją drugą żonę, ale nie potrafił się w ogóle otworzyć. Pewnego dnia miał wypadek samochodowy, w którym została zmiażdżona jego łydka. Leżał miesiącami w szpitalu, gdzie doznał łaski spotkania księdza, w którego obecności dobrze się czuł. Dzięki niemu zaczął się ponownie modlić i nawiązał bliższy kontakt z Bogiem. Pewnej nocy miał następujący sen: widział siebie w Kościele i słyszał, jak ciągle od nowa wypowiada słowa ślubowania swojej pierwszej żonie. Obudził się i naraz uświadomił sobie, co stanowiło przeszkodę w drugim małżeństwie: poprzez ślubowanie był cały czas jeszcze związany z pierwszą żoną. Zapytał swojego księdza, co robić, a on mu poradził, że musi prosić Boga o uchylenie pierwszego ślubowania. Tak też zrobił i już poczuł się znacznie lepiej. Miał jednak wrażenie, że czegoś jeszcze brakuje. Wówczas uświadomił sobie, jak mało poważnie traktował swoje pierwsze zaślubiny, swoją pierwszą żonę i małżeństwo z nią. Leżąc w szpitalu z bolącą nogą, poczuł się po raz pierwszy dotknięty tą sprawą. Poruszony myślał o tym, jak niewiele szacunku miał dla byłej żony, Boga i dla siebie samego. Bardzo to nim wstrząsnęło, przeprosił zatem z głębi serca Boga, swoją żonę i również siebie samego za swoją niedbałość. Te przeprosiny miały istotne skutki. Zauważył, jak rozwiązał się w nim pewien węzeł, coś mogło się w nim nareszcie wyzwolić i otworzyły się jakieś nowe drzwi. Gdy jego druga żona przyszła w odwiedziny, zauważyła, że był całkiem odmieniony, potrafił o wiele lepiej ją rozumieć i współodczuwać. Wprawdzie nadal leżał w łóżku, a noga bolała, czuł jednak, że jest uzdrowiony i że zaczęło się coś zupełnie nowego.
Co mówi ci ta historia? Nie jest dla ciebie dobre, gdy lekceważysz obyczaje. Czy wierzysz w Boga czy nie, mają one swoją moc i będą wpływały na twoje życie. Obyczaje kościelne nie utraciły swej mocy, chociaż masz wrażenie, że Kościół stał się bardziej ziemski, a ludzie są pozbawieni wiary. Przywołują one na plan Boga i Jego siła jest w całej pełni obecna, niezależnie od tego, jak mocno, czy jak słabo w nią wierzysz. Powinieneś z tego wszystkiego wyciągnąć następujący wniosek: nie żeń się nigdy bez dokładnego sprawdzenia, wyjaśnienia i decyzji. Nie żeń się bez Boskiego błogosławieństwa i bądź świadomy, że obietnica w połączeniu z nim jest ślubowaniem, którego nie możesz tak po prostu rozwiązać. Dlatego rozdzielaj się z partnerem tylko w wyjątkowych przypadkach. Proś Boga o przyzwolenie i pytaj Go wewnętrznie, czy zgadza się na rozejście. Przeproś partnera, a gdy nie rozmawiacie już ze sobą, bądź kontakt jest niewskazany, uczyń to wewnętrznie. Proś Boga o przebaczenie i o to, byś mógł się tego nauczyć, czego się nauczyć powinieneś, by to samo nie przydarzyło ci się ponownie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:33, 10 Lip 2007    Temat postu:

Częstym problemem par jest brak przekonania żony o tym, że mąż ją faktycznie słucha. Ona z kolei ma uczucie, że choćby godzinami z nią przebywał, jej jest i tak za mało. Co jest tu nie tak? Gdzie brakuje zaangażowania? Gdzie nie ma odpowiedzialności? Kiedy żona mówi: „Mam uczucie, że mnie nie słuchasz”, wówczas jest mało pomocnym, a wręcz szkodliwym, gdy mąż odpowiada, iż jest ona wiecznie niezadowolona. Takim zdaniem wyraża jedynie, że jej faktycznie nie słucha i nie rozumie, a żona ma rację. Gdyby ją rozumiał, musiałby najpierw zareagować na jej ocenę zdziwieniem, a potem pytaniem, co z jej punktu widzenia źle robi. To byłby naturalny krok, jakim podąża miłość. Jeśli tak się nie dzieje, jak w naszym przykładzie, miłość jest zablokowana, a serce nie tak otwarte, jak być powinno. Miłość jest zawsze zablokowana, gdy rozmowa między dwojgiem ludzi, partnerami, krewnymi czy przyjaciółmi nie płynie.
Zróżnicowany język, którym człowiek może omówić każdy, najbardziej skomplikowany problem, jest cudownym narzędziem miłości i wynikającej z niej odpowiedzialności. Przy pomocy języka możesz zbudować wszelkie mosty potrzebne twojemu związkowi, tak aby komunikacja z partnerem dawała mu poczucie bezpieczeństwa. Najistotniejsze jest jednak, by nie mówić oskarżającym, ostrym czy pełnym zarzutów tonem, lecz otwarcie wskazać na swoje potrzeby, pragnienia i uczucia. Dlatego nigdy nie ignoruj jakichkolwiek skarg partnera. Do twojej odpowiedzialności w stosunku do niego (i siebie samego) należy ustalenie, o co mu chodzi, czy ma rację, czego możesz się nauczyć, gdzie nie ma racji. Jeśli słuchasz go rzeczywiście z otwartym sercem, wszystko staje się znacznie łatwiejsze. I tak, pewna kobieta powiedziała swemu mężowi, że ma wrażenie, jakby był nieobecny. Nie słucha jej, szybko się denerwuje nie wnikając w jej argumenty. Działo się tak przez lata, aż w końcu małżeństwo się rozpadło. Wkrótce potem jego firma musiała ogłosić upadłość. Dopiero wtedy czegoś się nauczył, gdyż jego sekretarka ciągle go ostrzegała przed pewnym nieuczciwym partnerem w interesach. Nigdy jej jednak nie słuchał i upadłość firmy tego człowieka pociągnęła za sobą upadłość jego firmy. Kiedy sekretarka przypomniała mu o swoich upomnieniach, po raz pierwszy zaświtało mu w głowie, że nie słuchał kobiet. Zawsze wydawało mu się, że wszystko wie lepiej. Kobiety przecież nie są w stanie tak dobrze ogarniać spraw jak on. Za swoją dumę i wynikającą z niej ślepotę zapłacił wysoką cenę.
Zawsze pamiętaj, że duma, zarozumiałość, obojętność i agresja są wrogami twojej miłości. Partner jest drogą do miłości. Szanuj go dlatego jak oko w głowie – zasłużył na to przez te wszystkie lata.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:33, 10 Lip 2007    Temat postu:

Miłość wiąże się zawsze z odpowiedzialnością. Miłość bez odpowiedzialności jest jak róża bez kwiatu, komputer bez procesora, diament bez blasku. Odpowiedzialność należy do najgłębszego sedna miłości. Miłość nie może nic innego, niż czuć się odpowiedzialną za kochanego. Najdoskonalszą miłością jest miłość Boga. Dlatego czuje się On odpowiedzialny za świat i czyni wszystko, by mu pomóc. Gdy świat popada w wielkie tarapaty, sam schodzi, żeby go ratować. Uczynił to w Jezusie. „Dlaczego Bóg to robi?”, zapytał kiedyś pewien król mędrca. Zamiast odpowiedzieć, mędrzec odbył wraz z królem przejażdżkę łodzią. Znajdowało się na niej wielu znaczących ludzi a także mały synek króla. Nagle mędrzec wrzucił do wody zwinięte ubrania i krzyknął głośno, że syn króla wypadł za burtę. Bez dłuższego zastanawiania król skoczył do wody ratować swego syna. Kiedy się zorientował, że to tylko ubrania a nie dziecko, zażądał od mędrca wyjaśnienia. Ten odpowiedział: ”Widzisz Panie, miałeś na pokładzie tylu poddanych, którzy dzień w dzień ci służą. Ale kiedy chodziło o twego syna, nie wysłałeś ich, by go ratowali, lecz sam skoczyłeś do wody. Tak też postępuje nasz Pan wszechrzeczy. Czasami pozostawia jakieś sprawy Swoim sługom. Kiedy jednak świat jest w niebezpieczeństwie, Jego miłość, troskliwość i odpowiedzialność sprawia, że Sam przychodzi, by go ratować! Król pochwalił mędrca i podziękował mu za tę naukę. Jakie znaczenie ma ta historia dla ciebie? Bóg stworzył świat i wiedział, gdy go stwarzał, że będzie on wymagał wiele troski, zaangażowania i fatygi. Stworzył go ze Swej nieskończonej miłości i wiedział, że jest gotów owe trudy na Siebie wziąć

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:34, 10 Lip 2007    Temat postu:

Jesteś dzisiaj zakochany i wydaje ci się, że znalazłeś partnera swego życia. A jak będzie jutro, gdy będzie on chory, słaby i już nie tak atrakcyjny? Czy jesteś świadomy, że forma cielesna, którą dzisiaj kochasz, za 10, 20, 30 lat już taką nie będzie? Co się stanie – załóżmy, że jesteś mężczyzną – kiedy twoja żona zachoruje na raka piersi i pierś zostanie amputowana? Czy jesteś jednym z tych, którzy opuszczą żonę jeszcze podczas jej pobytu w szpitalu, albo wkrótce potem? A jeśli jesteś kobietą, co zrobisz, gdy twój mąż stanie się impotentem, albo popadnie w psychiczny kryzys? Czy powiesz, że to dla ciebie za wiele, z czymś takim się nie liczyłaś? Zważ, zanim się zaczniesz kimś interesować, czy też się na kogoś zdecydujesz, że najprawdopodobniej będziesz w 100 procentach podstawą jego szczęścia. Czy jesteś świadomy tej odpowiedzialności? Bierzesz ją na siebie? Dopiero, gdy podejmiesz tę odpowiedzialność i będąc jej świadomy zdecydujesz się na swego partnera, masz prawo wejść z nim w związek. Jak długo nie możesz podjąć odpowiedzialności za tego, kogo obdarzasz miłością, jesteś niebezpieczny dla każdego, kto się z tobą zadaje. Być może odbierasz to ostatnie stwierdzenie jako bardzo srogie, może nawet nieludzkie. Nie jest ono jednak takim – szczególnie gdy sobie uświadomisz, co sobie czasami partnerzy wyrządzają. Niektórzy, nie odczuwając najmniejszego współczucia depczą partnera – przenośnie lub dosłownie – okłamują go, zdradzają i opuszczają. Dlatego zawsze pamiętaj, że ty jesteś człowiekiem, który w znacznej mierze jest odpowiedzialny za szczęście bądź nieszczęście, pomyślność lub ból twego partnera. W tym miejscu dochodzi do głosu to: jesteś na Ziemi, by urzeczywistnić swoją Boskość.
A co jest zadaniem twojego związku? Danie ci domu, nauczenia się dzielenia życia z drugim człowiekiem, odkrycie własnego serca. Trudności spotykające cię z związku postrzegaj z tego punktu widzenia. Nie utrudniaj sobie życia przez bezsensowne dawanie zbyt dużego miejsca rozczarowaniom. Raczej wykorzystaj rozczarowania jako koniec jakiegoś oczarowania i ciesz się z możliwości poznania nowej strony życia, partnera i siebie samego. Zamiast się gryźć, ciesz się, że z pewnością otrzymasz okazję do jeszcze większego otwarcia serca. Kiedy wskutek choroby, wypadku czy błędnego postępowania partner nie jest już taki, jakim go poznałeś, nie bądź rozczarowany czy wręcz zrozpaczony, lecz wykorzystaj tę okazję aby bardziej otwierać serce. Zawsze pamiętaj, że wszystko ma swój sens i nic, ale rzeczywiście nic ci się nie przydarza, co mogłoby ci zaszkodzić. Wszystko, absolutnie wszystko ma za zadanie ci pomóc. Podnosisz w tym miejscu zastrzeżenie, że znasz losy ludzi, które wydają ci się bardzo srogie, jeśli nie brutalne. Zanim jednak ten pogląd utrwalisz, wczuj się raz w rolę Boga. Co ma On zrobić z ludźmi, którzy bez zmrużenia oka urażają innych, hańbią, torturują, zabijają? Głównym zadaniem ciała jest właśnie to, żebyś przez nie czuł, a przez czucie doświadczył, iż Stworzenie to jedność i że każdy jego element ma swoje odczucia. Kiedy ugruntowałeś to w swoim wnętrzu, jesteś wolny. Dlatego niech twoja miłość będzie zawsze związana z odpowiedzialnością.
Pamiętaj zawsze o tym, że między tobą a twoim partnerem w gruncie rzeczy nie ma podziału, że wszystko co dzieli, wydaje się takim przez złudzenie, świat zewnętrzny. Wykorzystaj te myśli, aby rozpocząć dialog z partnerem. Spróbuj ustalić, czego potrzebuje, by się dobrze czuć. Żyj zgodnie z mądrą dewizą: ”Co muszę z siebie dać, aby moje małżeństwo było udane?”. Nie zastanawiaj się głównie nad tym, czego pragniesz, lecz czego potrzebuje partner.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:35, 10 Lip 2007    Temat postu:

Jezus nie stanowi świetlistego przykładu miłości poza tobą, lecz w tobie. Ty jesteś tym Chrystusem, ty jesteś tą cudowną siłą, ty jesteś tym światłem, które rozjaśnia świat aż do najgłębszych korzeni. Nie pomniejszaj siebie, nie czyń z siebie biednego grzesznika. Jeśli tak o sobie myślisz, chcę ci zadać pytanie: skoro uważasz siebie za biednego grzesznika, dlaczego się dziwisz, że partner nie chce z tobą rozmawiać? Dlaczego miałby on chcieć rozmawiać z biednym grzesznikiem? Gdyby przyszedł do niego król, na pewno by z nim rozmawiał. Dlaczego nie jesteś tym królem? Nigdy, przenigdy nie pomniejszaj siebie. Ty jesteś boskim stworzeniem! Oto myśl, która powinna cię określać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:35, 10 Lip 2007    Temat postu:

Liczne pary popełniają jednak ten błąd, że bardzo mało ze sobą rozmawiają, a jeśli nawet, to albo mówi tylko jeden, nie słuchając drugiego, albo jedno w tak małym stopniu uwzględnia drugie, że partner nie może się otworzyć. Z kolei istnieją małżeństwa, w których jedno z partnerów, albo też oboje w dzieciństwie nauczyli się zachowań niezbyt dla związku sprzyjających. Jednym z nich jest wymóg, aby drugi był zawsze do dyspozycji. Wiele małżeństw rozpadło się, ponieważ przynajmniej jedna strona przyjmowała postawę, że ta druga jest odpowiedzialna za jej pomyślność. Taka postawa jest bardzo zbliżona do stosunku pana i poddanego. Pan, strona mająca roszczenia, oczekuje od swego „poddanego”, że spełni jego wszystkie życzenia. Jeśli tego nie robi, skutkiem jest pozbawienie miłości, kłótnie albo odmowa na wszystkich możliwych płaszczyznach. Oznacza to prędzej czy później koniec każdego małżeństwa. By nie być niesprawiedliwym trzeba dodać, że „poddany” też jest tu częściowo odpowiedzialny. Dlaczego pozwala robić z siebie poddanego? Dlaczego nie ustanawia granic? Poprzez swoje przyzwalające zachowanie umożliwia partnerowi kontynuację wyuczonych w dzieciństwie wzorców, a nawet je wzmacnia. Małżeństwo jest instytucją, w której mąż i żona spotykają się płaszczyźnie równoprawości. Żadne nie ma prawa uciskać drugiego. Kto uciska, nie kocha. Jeśli nie kocha, w jaki sposób chce prowadzić małżeństwo? Istnieje jeszcze jedno fałszywe wyobrażenie. Niektórzy małżonkowie sądzą, że tworzą poprzez małżeństwo taką jedność z partnerem, iż nie ma już „mojego” ani „twojego”. Uważają, że to co należy do nich, jest również do dyspozycji drugiego i odwrotnie. Pogląd ten odwojuje się do pewnego błędnego przekonania i stwarza odpowiednie problemy. Oczywiście jest sensem małżeństwa, że dwoje ludzi staje się jednością. Ale małżeństwo stanowi jedność przeciwieństw. Jedno pozostaje mężczyzną, drugie kobietą. Fakt ten nie zanika wskutek zawarcia małżeństwa. Podobnie niektóre właściwości zawsze pozostaną typowe dla jednego, a inne dla drugiego. Dlatego nie pojmuj nigdy „mojego” i „twojego” w ten sposób, że możesz po prostu dysponować partnerem. Niektórzy posuwają się do tego, że zamawiają bilety do teatru, opery, czy kina, bez pytania drugiego, albo gdy mają ochotę gdzieś wyjść, wydaje im się naturalne, że partner również powinien chcieć. Takie zawłaszczenie drugiego przejawia się też w traktowaniu za oczywiste używania jego rzeczy bez pytania. Bierze się jego książki, piór, papier do pisania, gumkę, linijkę, sweter czy płaszcz, a kiedy protestuje, zbywa się go po prostu zdaniem: „Przecież to i tak jest wspólne”. Pomija się przy tym całkowicie fakt, że po pierwsze, małżeństwo składa się z dwojga ludzi, a po drugie, to właśnie ci, co biorą, niemal zawsze obchodzą się z rzeczami drugiego nieuważnie. Płaszcz jest zabrudzony, sweter pomięty, gumka, linijka i pióro gdzieś pozostawione, a strony w książkach pozaginane. Pamiętaj zatem, że nie masz prawa dysponować rzeczami drugiego. Ani rzeczami partnera, ani rzeczami dzieci. To ich własność i dlatego twoim obowiązkiem jest jej respektowanie. A jeśli już bierzesz coś bez pytania, co nie mieści się w opisanej tu komunikacji, to musisz przynajmniej zwrócić w takim stanie, w jakim wziąłeś. Z zasady nie masz jednak prawa niczego brać bez pytania. Branie rzeczy bez pytania zawsze wskazuje na niedostatek szacunku i może poprzez lekceważenie posunąć się do pogardy. Dlatego regułą jest: kto kocha i szanuje partnera, szanuje również jego rzeczy i obchodzi się z nimi uważnie. Pierwszym przejawem tego szacunku jest rozpoznanie, że należą one do niego, a nie do ciebie i odpowiednie do tego zachowanie.
A co z ego? To ważny punkt, w którym wielu ludzi pewne sprawy miesza. Owszem, powinieneś zrezygnować ze swojego myślenia o moim i twoim. Lecz odnosi się to wyłącznie do ciebie. Jeśli osiągnąłeś punkt, w którym nie przywiązujesz się już do swoich rzeczy, zrobiłeś wielki krok na drodze osiągania wewnętrznej wolności. Twoja postawa nie ma jednak nic wspólnego z postawą partnera. Jeśli on nadal jest przywiązany do swoich rzeczy, masz respektować. Respekt i szacunek są największymi zdobyczami na ścieżce duchowej. Ponadto nie masz być terapeutą partnera. Jeśli potrzebuje on jeszcze, byś jego rzeczy i jego przestrzeń respektował, to twoim zadaniem jest tak czynić. Gdy tego nie robisz, osiągnąłeś na razie bardzo niewiele, bo nie potrafisz jeszcze wcale odróżnić, gdzie zaczyna się przestrzeń partnera, a gdzie kończy się twoja. Dokładnie mówiąc, żyjesz w wielkim stopniu nadal swoim ego, ponieważ nie wyrażasz niczego innego, jak to, że wszystko należy do ciebie, a więc sądzisz, że możesz wszystko brać i nie pytać o to.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ...::SAMOTNI::... Strona Główna -> Dział Natalki (Poezje) Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 4 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Digital Dementia © 2002 Christina Richards, phpBB 2 Version by phpBB2.de
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
 
Regulamin