Forum ...::SAMOTNI::... Strona Główna
Myśli
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ...::SAMOTNI::... Strona Główna -> Dział Natalki (Poezje)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:11, 10 Lip 2007    Temat postu:

Zamiast przypominać stare i negatywne, powiedz lepiej coś pozytywnego. Gdy mówisz pozytywnie, wówczas partner bardzo wyraźnie to odbierze. Możesz np. powiedzieć: „Wiem, że mogę na tobie polegać”, „Bardzo mi w tym miejscu pomogłeś”, „Wiem, ile z siebie dajesz i podziwiam to”. Spór jest idealną sytuacją do powiedzenia komuś tego, w co może rzeczywiście uwierzyć. Nikt nie będzie przecież zakładał, że podczas ostrego sporu zamierzasz mu schlebiać, czy go wręcz okłamywać. Nie zrozum jednak tej wskazówki jako zachęty do zmyślania. Powinieneś raczej mówić słowa pochodzące z serca. Będą one miały cudowne działanie, bo partner słucha ich uważnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:11, 10 Lip 2007    Temat postu:

Słowami, których za wszelką cenę powinieneś przy każdym sporze unikać są „zawsze”, „nigdy”, „wszystko”. Posiadają one fatalną właściwość bardzo szybkiego rozdrażniania partnera. Musisz pamiętać, że wiele sporów, niezależnie od ich kontekstu, jest w pierwszym rzędzie określonych przez poczucie własnej wartości. Kiedy ktoś czuje się niezrozumiany, nie dostrzegany, pomijany czy niesprawiedliwie obwiniony, wówczas z dużym prawdopodobieństwem będzie maskował swój ból agresją, aby nie pokazywać, jak jest zraniony. Jeśli ktoś już jest dotknięty, bo np. coś źle zrobił, a ty mówisz mu na dodatek, że zawsze robi ten błąd, jest całkiem zrozumiałe, że będzie jeszcze bardziej urażony i odpowiednio agresywnie zareaguje. Gdy ktoś nie dotrzymał obietnicy, a ty mówisz mu, że nigdy nie dotrzymuje obietnic, zapewne zareaguje podobnie. Jest oczywiste, że jeszcze bardziej podgrzewasz spór mówiąc partnerowi, iż zawsze robi wszystko źle. Strzeż się zatem przed takimi absolutyzującymi pojęciami jak „zawsze”, „nigdy” i „wszystko”. Zastępuj je raczej przez „kilkakrotnie”, „od czasu do czasu”, „rzadko”, „czasami”. Takie określenia odbierają twej wypowiedzi charakter ostateczności. Cóż ktoś może uczynić, kiedy mu mówisz, że pewien błąd robi zawsze, albo że nigdy nie robi jakiejś przysługi? Aby ratować własne wyobrażenie o sobie, będzie z dużym prawdopodobieństwem szukał ucieczki w agresji. Tak więc poza wywołaniem sporu nic w ten sposób nie osiągniesz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:12, 10 Lip 2007    Temat postu:

Liczne pary kłócą się również dlatego, że jedno z partnerów, albo nawet oboje, chcą wyjaśnić absolutnie wszystko, łącznie z przecinkami. I chociaż w gruncie rzeczy jest to godny pochwały zamiar, w praktyce prowadzi z reguły do nowej kłótni. Co jest jedną z najważniejszych właściwości, co jest celem wszystkich związków? Rozwijanie wspaniałomyślności! Jest ona dla związku tym, czym olej dla samochodu. Możesz jechać i bez niego, ale nie za długo! Dlatego bądź wspaniałomyślny. Daj partnerowi przestrzeń – również i dla błędów!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:12, 10 Lip 2007    Temat postu:

Zrezygnuj czasami z upierania się przy swojej racji, nawet jeśli jesteś pewien, że partner się myli. Jest to znakomite ćwiczenie, bo obok wspaniałomyślności możesz również ćwiczyć uwalnianie się. Nie roztrząsaj więc każdego zdania. By wykryć każdą możliwą niejasność bądź niespójność. Uwolnij się i potraktuj partnera z miłością i wspaniałomyślnością. Notabene: z miłością i wspaniałomyślnością, ale nie ze ślepotą. Wielu ludzi myli niestety wspaniałomyślność ze ślepotą. Dlatego albo są bardzo drobiazgowi, albo popadają w drugą skrajność i nie dostrzegają niczego. Wspaniałomyślności nie wolno ci pomylić ze ślepotą, bo ta pierwsza wiąże się z wielkim sercem, a ta druga z małym rozumem. Gdy je pomylisz, ktoś niezbyt ci przychylny mógłby przypuszczać, że nie masz ani wielkiego serca, ani dosyć rozumu. Interesujące jest przy tym, że wspaniałomyślność wiąże się zarówno z sercem, jak i z rozumem. Mędrzec jest wspaniałomyślny również dlatego, bo wie, że wspaniałomyślnością może więcej osiągnąć niż małostkowością. Mędrzec jest mądry, gdyż porusza się ze strumieniem życia, a nie pod prąd. Życie jako boska energia, która stała się materią jest całkowicie przeniknięta wspaniałomyślnością. Życie jest pełnią, bogactwem. Życie jest dawaniem. Dlatego jest ono tak bliskie Boga.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:13, 10 Lip 2007    Temat postu:

Uwodzenie prędzej czy później stwarza problemy i to zarówno uwodzicielowi jak i uwodzonemu. Uwodziciel popada dlatego w trudności, gdyż w gruncie rzeczy działa przeciw woli, przeciw wiedzy uwodzonego. W pewnym sensie istnieje między nimi podobny związek, jak między sprawcą i ofiarą. To sprawia, że uwodzenie jest tak trudne do ocenienia, tak nieuchwytne. W stosunku sprawcy i ofiary istnieje wiele rozmaitych płaszczyzn. Po pierwsze ta, na której sprawca coś czyni swej ofierze. Po drugie, jest też możliwe, że w pewnych okolicznościach ofiara uzyskuje dużo władzy nad swym sprawcą. I po trzecie, musimy wziąć pod uwagę element, wskazujący, że był tu najwyraźniej do wyrównania jakiś stary dług. Pierwszy i trzeci punkt są od razu jasne i nie wymagają dalszych wyjaśnień. Drugi punkt wiedzie nas jednak na inną płaszczyznę. Unaocznia mianowicie prawdę sprawiedliwej zasady, że ofiara zawsze może stać się sprawcą i odwrotnie. „Może”, ponieważ mądra ofiara wykracza poza koło przyczyny i skutku, nie chcąc ponownie stać się sprawcą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:13, 10 Lip 2007    Temat postu:

Uwodziciele są ludźmi nie znającymi siebie ani nie mającymi ze sobą szczególnie dobrego kontaktu. Dlatego uwodzą. Usiłują przy pomocy uwodzenia zdobyć potwierdzenie, którego nie potrafią sami sobie dać. Uwodziciele są zawsze samotni. Zawsze. Potwierdzenie, które mogliby z głębi serca przyjąć jest dla niech niedostępne. Są samotni, bo nie potrafią się prawdziwie nastawić na drugiego człowieka lękając się uczuć, które mogłyby przy tym narodzić się. Zamiast tego bawią się w swoje gierki. Stwarzają pozory otwartości, darzenia względami, zainteresowania. W istocie są zajęci tylko sobą, całkowicie uwikłani w swe kruche poczucie własnej wartości – prawie tak, jak gdyby musieli je nieustannie utrzymywać w całości, by się nie rozpadło. Jak to często w życiu bywa, głównym problemem jest prawda. Prawda stanowi najpewniejszą ochronę. W przypadku uwodziciela widać to bardzo wyraźnie. Nie stawia on czoła swemu wielkiemu problemowi własnej wartości. Zamiast tego próbuje go zrekompensować podbojami, bo ma nadzieję zwiększyć swą wartość poprzez samopotwierdzenie nimi uzyskiwane. Zwłaszcza kiedy opuszcza partnera, a ten pogrąża się w żalu, uzyskuje zwodnicze uczucie, że jest więcej wart czy wręcz, że jest kimś wyjątkowym. Podbojami osiąganymi dzięki uwodzeniu nie możesz nigdy zwiększyć poczucia własnej wartości. Trzymaj się od tej herezji z daleka, bo zwodzi się na manowce. Uwodziciel, z definicji, jest kimś kto nie gra w otwarte karty. Pozoruje zainteresowanie, zaangażowanie, miłość, chociaż nic z tego nie ma miejsca. Po prostu gra. Kiedy osiąga swój cel, nie jest w stanie odczuwać zdobyczy jako potwierdzenia, bo wie dokładnie, że grał znaczonymi kartami. Nie jest tym, za którego się podawał. Wie dobrze, że nie jest tym, za kogo jego „ofiara” go uważa. I chociaż partner go chwali, podziwia czy wręcz ubóstwia, uwodziciel w swoim wnętrzu pozostaje niewzruszony. Poczucie własnej wartości zależy od kontaktu z własną jaźnią. Jaźń jest tym co Boskie w tobie. Cechy stanowiące o Boskości to – by nazwać niektóre – miłość, prawda, sprawiedliwość, prawość, otwartość. Fałsz jest obcy Boskości, a więc i jaźni. Ale to właśnie na nim buduje uwodziciel. Dlatego chociażby miał nie wiadomo jakie „sukcesy”, nigdy nie osiągnie tego, czego w gruncie rzeczy pragnie: głębokiego zadowolenia. Powstaje ono bowiem jedynie wtedy, gdy rozwijasz kontakt z jaźnią. Kiedy jednak ma to miejsce, automatycznie możesz do bliźniego podchodzić tylko w prawdzie i otwartości, a to oznacza, że nie możesz być uwodzicielem. Tak więc uwodzenie i poczucie własnej wartości wykluczają się wzajemnie. Trzymaj się zatem jak najdalej od drogi uwodziciela. Prowadzi ona donikąd. Jak widzisz, nigdy nie znajdziesz na niej samopotwierdzenia. Całkiem przeciwnie: twoje poczucie własnej wartości będzie się coraz bardziej obniżało, będzie coraz bardziej fałszywe i chwiejne aż pewnego dnia z absolutną pewnością zupełnie się załamie, gdyż prawda zawsze na końcu zwycięża. Bez wyjątku. I jeszcze coś: ludzie nie wierzący w siebie sądzą, że dzięki „trickom” zdołają osiągnąć to czego w ich przekonaniu nie mogą osiągnąć otwartością i szczerością. Strzeż się tej drogi, jest ona zawsze ślepą uliczką. Zawsze. Ileż jest codziennie par, które powstają na bazie niejasności, uwodzenia czy nawet gładkiego kłamstwa. Obiecują sobie przez to osiągnąć cel swych pragnień. Bądź stale świadomy, że twoim celem nie jest uwodzenie, lecz szczęście i spokój. Nie osiągniesz ich nigdy na takiej drodze. Bo jak rozwija się dalej związek zbudowany na niejasności, uwodzeniu czy kłamstwie? Bardzo szybko przechodzi się w sprzeczki, które w okamgnieniu mogą przerodzić się w okropne sceny i często kończy się rozstaniem. Nigdy nie próbuj osiągnąć swych celów nieczystymi środkami. Nie usiłuj zdobywać nimi partnera. Uwodzenie łączy się zawsze ze zwodzeniem na manowce. Kto zwodzi innych na manowce, robi tak dlatego, że sam już tam jest. Pamiętaj, że uwodzenie zakłada zawsze pogardę. Uwodzisz kogoś, bo nie szanujesz jego istoty. Gdybyś go szanował, nigdy nie odważyłbyś się tak z nim obchodzić. Kto gardzi innymi, gardzi co najmniej tak samo sobą. Jak więc widzisz, uwodzenie prowadzi zawsze w ślepą uliczkę, w której twoje poczucie własnej wartości nigdy się nie umocni, lecz raczej ulegnie wydrążeniu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:14, 10 Lip 2007    Temat postu:

Uwodzenie jest motorem obecnych czasów. Związki są głównie na nich zbudowane. Również kontakty w interesach są zapoczątkowane i kontynuowane przy pomocy uwodzenia. Pomyśl tylko o spotkaniu przedstawicieli firm w restauracjach czy o reklamowych upominkach. Cały przemysł rozrywkowy jest też naturalnie – czy nie-naturalnie! – oparty na uwodzeniu. Po pierwsze, widzowie mają być uwodzeni do siedzenia jak najdłużej przed telewizorami, a po drugie, audycje są zbudowane na uwodzeniu poprzez pokazywanie np. jak ludzie zbliżają się do siebie przez uwodzenie i jak przez nie kształtują swe życie. Cała reklama opiera się na uwodzeniu. Krótko mówiąc, żyjemy w czasie, w którym się bardzo intensywnie uwodzi, tzn. prowadzi w fałszywym kierunku

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:14, 10 Lip 2007    Temat postu:

Grzegorz uwielbiał uwodzić. Kiedy widział jakąś kobietę, która mu się podobała, zwłaszcza bardzo młodą, natychmiast stosował swoje uwodzicielskie sztuczki. Najpierw doprowadzał do poznania, najlepiej całkiem przypadkowego. Urządzał to tak, że „zupełnie przypadkowo” koło niej stawał – tak, żeby przy jakimś ruchu musiała go potrącić. Potem nawiązywał mimowolnie rozmowę. Mówił całkiem swobodnie o tym i o owym i niebawem odchodził. Potajemnie jednak szedł za nią, by zdobyć jej adres. W ten sposób mógł ją potem znowu „zupełnie przypadkowo” spotkać i nieco więcej porozmawiać. Nastawiał się przy tym całkowicie na nią, usiłował całym swoim myśleniem, czuciem i intuicją ustalić, co ją interesowało i nawiązywał potem do tego. O sobie świadomie niczego nie opowiadał. Kiedy czuł, że rozbudził w niej zainteresowanie, wówczas, niby od niechcenia, proponował spotkanie w kawiarni. Wskazywał przy tym na jakiś interesujący lokal, którego jak sądził, kobieta nie znała. Gdy się potem spotykali, grał dalej swoją grę przekonując ją, że chodzi tylko o nią, że jego wszystkie myśli krążą wokół niej. Było to oczywiście kłamstwo, przy pomocy którego chciał ją uwieść. Ona sama, jako człowiek, nie interesowała go niemal wcale. Chodziło mu tylko o to, żeby się z nią przespać, uzyskać przez to samopotwierdzenie i wcześniej czy później – zazwyczaj wcześniej! – poznać jakąś nową. U wielu ludzi ta szeroko rozpowszechniona dziś gra sprawdza się dosyć długo. Również liczne kobiety potrafią w nią brawurowo grać. Grzegorz jednak doświadczył łaski. Nie musiał już dalej przysparzać sobie kłopotów, by wreszcie móc zacząć się uczyć, gdyż w jego życie wkroczyła Janina. Była ona ulepiona z tej samej gliny co on. Uwielbiała grać z mężczyznami, przyciągając ich i porzucać. Ledwo poznała Grzegorza, od razu wiedziała, że jest uwodzicielem. Przejrzała natychmiast jego sztuczki, bo były bardzo podobne do jej własnych. Wiedziała już od dawna, że mężczyzn uwodzi się poprzez okazanie dużego zainteresowania, z jednoczesnym utrzymywaniem dystansu. Kiedy Grzegorz usiłował wobec niej zastosować swoją sztukę uwodzenia, pomyślała sobie, że mu odpłaci pięknym za nadobne. Problem Grzegorza, nieuświadomiony jeszcze, polegał na tym, że Janina chciała go podbić. Zdawała ona sobie sprawę, że jego zainteresowanie gwałtownie opadnie, skoro tylko się z nią prześpi. Dlatego była bardzo uwodzicielska, żeby podtrzymać jego pożądanie, ale nie dopuszczała do zbliżenia. To bardzo podniecało Grzegorza. Jego zaangażowanie wzrastało. Janina grała na czas, bo chciała utrzymać jego zainteresowanie. Grzegorz również grał na czas, bo nie chciał dać jej zauważyć, że w gruncie rzeczy jako człowiek nie interesowała go. Janina była jednak bardziej doświadczona, sprytniejsza i gotowa do większego ryzyka. Po pewnym czasie trwania tej gry Janina zdecydowała się na współżycie seksualne, jednakże z premedytacją nie stosowała antykoncepcji. Pragnęła bowiem mieć z Grzegorzem dziecko, co oczywiście skrzętnie ukrywała. Ledwo zaszła w ciążę, zerwała związek. Grzegorz poczuł się dotknięty do żywego. Starał się jak mógł, by uzyskać wyjaśnienie. Janina była uprzejma, ale niewzruszona w swej decyzji. Przez cały czas pozostawała jednak uwodzicielska. Zamiast kontynuować związek z nim, dała mu jasno do zrozumienia, że jest jedynie tanim uwodzicielem. Zna takich jak on, bo miała ich już na pęczki. Wmówił tylko jej i sobie, że chce czegoś więcej, podczas gdy chodzi mu tylko o łóżko. Grzegorz był zdumiony, gdyż takiej reakcji jeszcze nie znał. Zazwyczaj to on odchodził, a kobiety usiłowały go odzyskać. Tym razem to on chciał czegoś od kobiety, a ona nie chciała od niego nic, chociaż „po raz pierwszy” (!) traktował sprawę poważnie. Janina była twarda i powiedziała, że mu w najmniejszym stopniu nie wierzy. Nie jest on dla niej ani właściwym mężczyzną, ani poważnym partnerem do dyskusji, bo nie tylko sobie coś wmawia, ale na dodatek jeszcze w to wierzy. Dlatego chce dziecko wychować sama, a on powinien tylko płacić alimenty. Więcej od niego nie potrzebuje. Janina dobrze opanowała swoją sztukę. Grzegorz stracił zupełnie pewność siebie i był poruszony. Myślał o tym, jak ważna jest dla niego Janina i zastanawiał się, co może jej zaproponować. Dlatego zapytał ją czego oczekuje. Odpowiedziała całkiem spokojnie i stworzyła przy tym doskonały paradoks: „Grzegorz, tym czego chcę jest rodzina. Jestem wyemancypowaną kobietą. Dlatego pragnę mężczyzny, który nie jest tak głupi, jak wszyscy, których dotychczas poznałam. Pragnę mężczyzny, który będzie dla mnie miał czas i będzie ojcem dla moich dzieci. Nie sądzę, żebyś był do tego zdolny. Znam ten typ mężczyzny. Podnieca mnie, uwielbiam mieć z nim miłostki, ale na ojca rodziny zupełnie się nie nadaje”. Grzegorz przez całe swe życie uciekał. Dlatego umiał sobie dobrze radzić w sytuacji, kiedy czuł się nie chciany. Dawało mu to poczucie bezpieczeństwa. Gdyby Janina, tak jak wiele kobiet przed nią powiedziała, że jest on mężczyzną jej życia, zapewne już by dawno zniknął. Odrzucenie przez Janinę nie napawało go lękiem, całkiem przeciwnie. Dlatego pomyślał sobie, że jest dla niego naprawdę ważna. Ponieważ nigdy nie doświadczył miłości i bezpieczeństwa, dlatego wydawało mu się, że kocha, kiedy nie chciał uciekać. Posunął się więc do tego, że po urodzeniu ich wspólnej córki, którą był zachwycony, obiecał, że chce z nią zaplanować wspólne życie. Chce się z nią ożenić, bo jest to pragnienie płynące z głębi serca. Janina osiągnęła swój cel. Naturalnie nie dała nic po sobie poznać, tylko pozostawiała go jeszcze w niepewności. Ostatecznie pobrali się, mieli jeszcze jednego syna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:15, 10 Lip 2007    Temat postu:

Uwodzenie stanowi jednak dziś wielki problem, ponieważ jesteście bombardowanie taką ilością uwodzenia, że częściowo wcale go nie dostrzegacie. Ponadto w niezliczonych filmach współokreślających wasze życie, nieustannie pokazuje się, że uwodzenie jest najnormalniejsze w świecie. Stąd też dla wielu jest oczywistością wyzywające ubieranie się. Bezwzględność twórców mody ma tu też swój wkład, gdyż są oni zainteresowani obrotami. Dlatego uwodzą kobiety i bardziej je rozbierają niż ubierają. Tak więc od rana do wieczora jesteście otoczeni siecią uwodzenia usiłującą wami manipulować. W ten sposób nawet nie zauważacie jak sami zaczynacie prezentować się uwodzicielsko, albo traktować to jako najlepszy sposób kontaktu z innymi. Następstwa są nierzadko katastrofalne. Młode dziewczynki uczą się z telewizji grania podnietami, których siły i skutków w najmniejszym stopniu nie potrafią ocenić. W ten sposób ćwiczą się w grze, przyciągającej do nich niebawem mężczyzn. I nagle znajdują się w wirze uwodzicieli i graczy, do których w ogóle nie dorastają. Takie niebezpieczne gry kończą się niekiedy gwałtem, a wstrząśnięte dziewczyny wcale nie wiedzą jak mogło do niego dojść. Gwałt jest nie tylko strasznym, ale także głupim czynem. Gwałty i wszelkie przestępstwa tak się obecnie rozpowszechniające są dobitnym wyrazem oddalenia od Boga, oraz uwodzenia. Na każdym kroku obiecuje się szybkie osiągnięcie szczęścia, a rozumie się je przy tym niemal wyłącznie cieleśnie bądź seksualnie. Stąd też uwodzenie zostało dziś wystylizowane na całkiem normalny, towarzyski sport. Idzie to tak daleko, że spotkania na jedną tylko noc są postrzegane jako forma spędzania wolnego czasu – dla mężczyzn i dla kobiet. Jak mały jest stąd krok do fizycznego gwałtu, jeśli psychiczny gwałt awansował już do rangi towarzyskiej zabawy? Związki na jedną noc grzebią twoją godność, szacunek do siebie, łączność z własną jaźnią. Jeśli robisz to częściej, zatracasz wrażliwość na siebie, a zarazem i na innych. Nic więc dziwnego, że dzisiaj tak wielu ludzi wcześniej czy później (zazwyczaj wcześniej!) jest zaskoczonych tym, co partner powiedział lub uczynił. Czego jednak się po nim spodziewałeś? Czego oczekiwałeś od siebie samego? Jak chcesz mieć wgląd w serce innych, jeśli drogę do własnego serca zabarykadowujesz poprzez przelotne znajomości? Tylko ten, kto jest sobie obcy, może dopuścić kogoś obcego tak blisko do siebie. Jedynie ten, kto przeciął kontakt z własnym sercem, może się zdecydować na współżycie seksualne obliczone na jedną noc. Nie jest więc żadną niespodzianką, że ktoś w ten sposób żyjący, czuje się wewnętrznie pusty, rozczarowany, i gwałcony na wiele różnych płaszczyznach. Strzeż się uwodzenia. Nigdy nie sądź, że stanowi ono łatwą rozsądną drogę do szczęścia. Uwodzenie zwodzi, zwodzi na manowce. Kto idzie na manowce, tego nierzadko spotykają nieprzyjemne niespodzianki. Dlatego unikaj przyswajania sobie uwodzicielskich metod. Nie ubieraj się wyzywająco. Nie usiłuj wszelkimi środkami zwracać na siebie uwagi, bo narażasz się na niebezpieczeństwo przyciągnięcia niewłaściwych ludzi. Pozostań raczej przy sobie. Wejdź w kontakt z własną jaźnią. Pamiętaj o Bogu i ufaj, że spotkasz człowieka, który się tobie należy. Jeśli nikogo takiego nie znajdziesz, usiłuj zrozumieć i zaakceptować swoją sytuację. Nigdy jednak nie próbuj wymusić zmiany przez uwodzenie. Pomyśl sobie lepiej o tych wszystkich ludziach, którzy koniecznie i za wszelką cenę chcieli być znowu, tak jak przedtem, sami.
Zamiast dążyć do zmiany swej sytuacji przez uwodzenie i tym samym z otwartymi ramionami pędzić do następnego rozczarowania, ćwicz się lepiej w byciu zadowolonym. Skoncentruj swą uwagę na wszystkich pozytywnych elementach określających twe obecne życie. Ciesz się tym, czym jesteś obdarowany. Żyj w teraźniejszości. Koncentruj się na każdej ją tworzącej chwili i bądź świadomy, że już nigdy ona nie wróci. Możesz ją jednak teraz przeżyć. Nie żyj w przyszłości. Ona nie istnieje. Jedynym co istnieje jest teraz. Możesz żyć tylko teraz. Teraz jest w całości dla ciebie i czeka tylko, byś rozpoznał jego niepowtarzalny urok, cieszył się nim i był zadowolony. Wielu ludzi zastanawia się czym jest Boskie błogosławieństwo. Boskie błogosławieństwo polega na tym, że możesz żyć w teraźniejszości i cieszyć się każdą chwilą. Twoje życie jest wówczas pełne, bogate i obfite w dary. Nie ma też wtedy miejsca na uwodzenie, bo jest ono zawsze zorientowane na coś wyimaginowanego, przyszłego. Ponadto uwodzenie jest określone przez niezadowolenie. A więc stanowi dokładnie przeciwieństwo tego, czego naprawdę potrzebujesz. I jeszcze coś: Uwodzenie jest dzisiaj ściśle powiązane z płciowością. Powstaje w ten sposób pozór, że płciowość jest czymś codziennym, prostym, banalnym. Ponieważ stanowi ona Boską energię, powyższa postawa musi prowadzić cię do trudności. Jeśli bowiem naruszasz swą płciowość, naruszasz nie jakąś nieważną, drobną siłę, lecz samego siebie, prawdziwą potęgę płciowości – a zarazem także swojego partnera. A to zawsze kończy się uczuciem uwiedzenia, rozczarowania, nieszczęścia czy wręcz bezradności. Nie uwodź i nie dawaj się uwodzić. Daj lepiej kierować sobą przez Boskie prawa głoszące, że szacunek dla siebie samego jest zawsze najlepszą drogą. Kto bowiem szanuje siebie, szanuje też innych. Kto szanuje innych, nie uwodzi. A kto nie uwodzi, nie przeżywa też rozczarowań. Nie zwódź więc siebie samego. Nie traktuj uwodzenia jako drogi do szczęścia, lecz obchodź je z daleka – i dochodź w ten sposób do siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:17, 10 Lip 2007    Temat postu:

Zazdrość należy do trucizn duszy, które powinieneś doszczętnie wykorzenić, inaczej zostaniesz przez nie strawiony. Jednocześnie ty i twój partner macie prawo do zazdrości. „Jak to ze sobą pogodzić?”, zastanawiasz się oczywiście. Na ten temat jest wiele do powiedzenia. Po pierwsze, powyższe stwierdzenia nie dotyczą zazdrości o byłych partnerów, nie mówiąc już o partnerach posiadanych obok współmałżonka. Nie chodzi o tę zazdrość, bo nie ma tu na myśli takiego stylu życia. Tego rodzaju zazdrość stanowi mianowicie nieuniknioną konsekwencję fałszywego życia. Jeśli je zmienisz, zazdrość zniknie. Kiedy jednak po dwóch, trzech latach nadal nie znikła i zarzuty pozostają, wówczas należy on do trucizn duszy, o które chodzi, trucizn trawiących ciebie i partnera. Musisz się od niej koniecznie uwolnić, bo taka zazdrość jest ugruntowana na zemście. W każdym małżeństwie mamy do czynienia z błędami, urazami, ale także z przebaczeniem. Chodzi o fakt, że miłość bez wybaczenia nie jest żadną miłością. Specyfika miłości i wybaczania polega jednak na tym, że nie możesz ich żądać. Nie możesz powiedzieć partnerowi: „Kochaj mnie wreszcie! Przebacz mi już!”. Kiedy ktoś nie kocha, nic nie pomoże, gdy tego wymagasz. Podobnie jest z wybaczaniem. Miłość partnerska zawsze mniej lub bardziej wiąże się z ego. Mężczyzna kocha kobietę, bo uważa ją za atrakcyjną. Kobieta kocha mężczyznę, bo czuje, że ją pociąga. Niezdolność do wybaczania zawsze wiąże się z ego. Istota jaźni natomiast polega na dawaniu i wybaczaniu. Jeśli nie możesz wybaczyć, pracuj nad swym gniewem. Wyzwól się od pretensji, nienawiści i zemsty oraz zwróć uwagę, że ciągły brak zaufania do partnera może być również jedną z form zemsty. Wykonaj ćwiczenie oddzielenia się od zemsty i pretensji według metody. Najlepiej jednak módl się do Boga. Miłość Boga jest najczystszą miłością, bo nie jest obciążona własnym interesem. Bóg daje, daje, daje. Dawanie to cel Jego miłości. Połącz się z Jego miłością i pozwól by płynęła przez ciebie Jego czystość. Zrówna ona twoją miłość z Jego miłością, dzięki czemu będziesz mógł dawać i przebaczać. Pozwól się napełnić tą miłością, daj się przez nią spełnić, a twe życie będzie błogosławione. Miłość bowiem wywołuje miłość. Miłość warunkuje uzdrowienie. Miłość warunkuje przebaczenie. Miłość oczyszcza też z trucizny - zazdrości. Zazdrość i zawiść mają wiele wspólnego z nieżyczliwością. Jest ona dlatego tak szkodliwa, bo dowodzi, że nie znasz swej wartości, że ani nie połączyłeś się z miłością Boga. Niech Jego słodycz rozpływa się na twym języku. Niech przepływa przez ciebie, twego partnera i twoje środowisko. Nic nie uszczęśliwi cię bardziej. Nic bardziej cię nie ochroni. Nic cię bardziej nie oczyści, nic nie pomoże ci bardziej niż Boskie imię, przy pomocy którego sprawisz, że Bóg rozkwitnie w twym sercu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 8:18, 13 Lip 2007    Temat postu:

Odwrotną stroną uwodzenia jest zazdrość. Większość związków rozpada się w dzisiejszych czasach z powodu zazdrości. Nie wierzysz? Sądzisz, że to wielka przesada? Mylisz się. Jest miliony przypadków, w których zazdrość ma niszczący wpływ na związek prowadząc w końcu do rozpadu. Istniej pięć wariantów zazdrości. Po pierwsze, zazdrość chorobliwa. Jedno z partnerów przypisuje tu drugiemu wszelkie dające się pomyśleć wykroczenia przeciwko małżeńskiej wierności nie posiadając żadnych rzeczywistych dowodów. Insynuuje mu tak wiele, tak bardzo go rani, tak ogranicza, że ten drugi w końcu faktycznie robi to, o co był dotychczas bezpodstawnie obwiniony – albo też mści się w inny sposób. Druga forma zazdrości dotyczy poprzedniego (poprzednich) związku (związków) partnera. Cierpi się tu na skutek świadomości, że dzielił on już swą intymność z kimś innym, czy wręcz z wieloma ludźmi. Tego rodzaju zazdrość jest dzisiaj wyszydzana, bo większość ludzi sądzi, że może czy musi często zmieniać partnerów. Z reguły nie ma już obecnie miejsca dla zazdrości o poprzednie związki partnera. Dlatego trzeba ją często zachować. Dla samego siebie, co naturalnie zazwyczaj się nie udaje i kiedyś następuje wybuch. Po trzecie, z powodu tłumienia zazdrości pod presją otoczenia, korzyść odnoszą ci, którzy nie uświadamiają sobie tego uczucia. Dlatego wydaje im się, że nie mają „z tym wszystkim” nic wspólnego. Błądzą oni, bo nieświadomie zachowują się inaczej niż to przedstawiają. W rzeczywistości nie angażują się głębiej w partnera. Ciągle stoją jak gdyby jedną nogą poza związkiem. Pogrążają się np. w pracy zawodowej, w hobby, w wychowywaniu dzieci czy w innej, szczególnie ich spełniającej działalności. Również flirtując z innymi, jak gdyby wcale nie żyli w stałym związku, dowodzą jak słabo czują się powiązanie z partnerem. Niektórym partner jest tak dalece obojętny, że nie przeszkadzają im jego miłostki. Najpóźniej w tym miejscu widać wyraźnie, jak bardzo odcięli się od uczuć, także zazdrości, i jak mało im zależy na partnerze. Ta postawa prowadzi naturalnie do tego, że sami nie są wierni i wręcz nie widzą w zdradzie małżeńskiej żadnego problemu. Należy tu jeszcze wyraźnie rozróżnić: nie wszyscy ludzie nieświadomi swej zazdrości są też niewierni. Prawdą jest jednak, że nie angażują się w związek, że nie mogą tego robić, bo „odcięcie” się od zazdrości stwarza w nich blokadę. U niektórych blokada ta jest tak silna, że niemal w ogóle nie czują się związani z partnerem i dlatego potrafią nie przejmować się w szczególności własną, ale także i jego zdradą. Istnieje też oczywiście „wariant macho”, w którym jedno z partnerów przyznaje sobie pełną swobodę odnośnie pozamałżeńskich związków, natomiast na zdradę drugiego reaguje zazdrością. Jest to śmieszne, bo wierność małżeńska to całość złożona z dwóch części. Jeśli jeden partner nie wnosi swojej części do tej całości, jest ona zagrożona. Po czwarte, istnieje jeszcze zazdrość „aktualna”: jedno z partnerów jest zazdrosne o sposób, w jaki drugie odnosi się do innych ludzi (kiedy jest uwodzicielski, gdy flirtuje z innymi oraz wkracza w intymną sferą). Tego rodzaju zazdrość jest dziś również często wyszydzana – i oddziałuje destrukcyjnie na związek. Po piąte, istnieje zazdrość dotycząca traktowania poprzednich partnerów. Występuje tu pokrewieństwo z „aktualną” zazdrością, bo odnosi się ona również do teraźniejszych zachowań, ale jest też różnica, gdy jej powody leżą w przeszłości.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 8:19, 13 Lip 2007    Temat postu:

Co możesz zrobić, kiedy to tobie się pokazuje, że jesteś chorobliwie zazdrosny? Odpowiedź jest także prosta: zaczynaj od siebie. Zdanie to jest esencją. Kiedy partner daje ci do zrozumienia, że jesteś chorobliwie zazdrosny, zastanów się, w którym miejscu ma rację. Czy nie przypisujesz mu faktycznie rzeczy, do których raczej ty sam bardziej jesteś zdolny niż on? Czy nie projektujesz czasami na niego swoich fantazji? Czy masz uzasadnione powody dla swych oskarżeń? Jeśli są uzasadnione, sprawa jest rzeczywiście dla ciebie przykra. Można zrozumieć, że jesteś bardzo rozczarowany, zraniony i masz prawdopodobnie uczucie, że twój świat się wali. Mimo to, jeśli tylko jesteś w stanie, staraj się teraz wyrządzić jak najmniej szkody i wyciągnąć z tej sytuacji jak najwięcej korzyści. Dlatego zastanawiaj się, jak to się stało, jak mogło do tego dojść. Czego nie dostrzegłeś, czego nie słyszałeś, co pomijałeś? Czego nie chciałeś przyjąć do wiadomości? W którym miejscu pozostawiłeś partnera wewnętrznie samego? Gdzie nie troszczyłeś się o niego? Gdzie nie słyszałeś ostrzeżeń? Większość ludzi wyraża wystarczająco jasno – choć czasami w zakamuflowany sposób – co sobie wyobrażają, jacy są, jak postępują. Czy dociera to do ciebie? Są niezliczone wypadki, w których jeden partner wyraźnie mówi drugiemu, co myśli i co robi, ale ten drugi albo go nie słucha, albo mu nie wierzy. Jeśli partner dokonał zdrady małżeńskiej, sytuacja jest ciężka. W większości wypadków. Lepiej jest coś przedsięwziąć przedtem. Po fakcie wszystko jest trudniejsze. Zwróć się do dobrego przyjaciela, kapłana, duchowego nauczyciela czy terapeuty i przepracuj ten kryzys przy jego pomocy, z udziałem lub bez udziału partnera. Życie jest po to, by przechodzić przez trudności i dzięki nim wzrastać. Życie jest wyzwaniem, podejmij je. Daj zagoić się ranom. Uwolnij się od starego i zacznij nowe. Być może musisz nauczyć się bardziej poświęcać się partnerowi, albo przyglądać się nie znanym ci aspektom własnej osoby. Albo musisz nauczyć się przebaczać i wyrastać ponad swe ego. Być może któryś z tych punktów pasuje do ciebie. W większości wypadków pasuje kilka z nich. Zazdrość jest mocnym uczuciem. Najlepszym podejściem do niej jest danie sobie i partnerowi przestrzeni dla zazdrości. Najgorszą metodą jest natomiast zaprzeczenie czy wypieranie zazdrości. Wcześniej czy później bowiem z pewnością w jakiejś formie znowu wypłynie. Dlatego obchodź się z nią ostrożnie, ale świadomie. W razie potrzeby poszukaj sobie pomocy. Nie sądź, że musisz sam się ze wszystkim uporać. Rozpoznanie własnych granic jest aktem pokory, a więc i uzdrowienia. Pamiętaj, że pokora to po miłości najważniejsza podpora związku. Bierz sobie stale do serca naukę: zaczynaj najlepiej od siebie. To ty jesteś człowiekiem, którego możesz najlepiej i najszybciej zmienić. Jeśli bardzo cierpisz z powodu zazdrości, daj miejsce swoim uczuciom, swojemu bólowi, a potem wykonaj ćwiczenie oddzielenia siebie od zazdrości. Proś Pana o pomoc. Jeśli stosujesz się do tego, Pan pomoże ci z całą pewnością i znajdziesz dla siebie, czy dla was obojga sposób na uporanie się z tym problemem. Kto bowiem poważnie szuka drogi dla siebie i swego partnera, ten ma pewne błogosławieństwo. Dlatego miej cierpliwość. Jest ona główną drogą, po której przybędzie do ciebie błogosławieństwo. Wszystko ma swój czas. Wszystko jest dla ciebie przygotowane. Daj szansę dobru w tobie i wokół ciebie poprzez poddanie się cierpliwości. Cierpliwy jest bowiem już dzisiaj zbawiony. „Dlaczego?”, pytasz. Ponieważ cierpliwy jest zadowolony. A kto jest zadowolony, osiągnął cel – zwłaszcza odnośnie zazdrości, bo człowiek zadowolony nie potrzebuje walczyć z zazdrością.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 8:19, 13 Lip 2007    Temat postu:

Zazdrość jest bowiem bardzo silnym uczuciem mogącym zniszczyć ludzi, rozbić małżeństwa i zrujnować rodziny. Dlatego traktuj bardzo, bardzo poważnie zazdrość i swoją, i partnera. Niemów, że jest on chorobliwie zazdrosny, kiedy mówi o swoich uczuciach. Zastanów się raczej, jaki dałeś mu powód. Są przypadki przypisywania jednemu z partnerów chorobliwej zazdrości, spychania go w defensywę, kompromitowania, wpędzania w chorobę i ranienia, chociaż jak się w końcu okazywało, miał on rację. Ten, który wszystkiemu zaprzecza, zachowuje się faktycznie tak, że drugi musi stać się zazdrosny. Wielu ludzi daje swoim życiem przykład takiej swobody i nieprzywiązania, takiego pragnienia innych doświadczeń, tak podkreśla wagę prezentów od byłych partnerów, tak chętnie opowiada o przeżyciach dzielonych z nimi, nie wahając się nawet mówić o doświadczeniach seksualnych, tak że obecny partner musi stać się zazdrosny. Ważne jest, abyście w swoim środowisku jasno postawili sprawę, że nie życzycie sobie wracania do przeszłości, lecz pozostawienia jej w spokoju. Przyjaciele, krewni i znajomi potrafią być bardzo nietaktowni i zadawać prawdziwe rany. Wyjaśnijcie swoje uczucia ze sobą i postawcie waszemu środowisku wyraźne granice. Macie do tego nie tylko prawo, ale też jest to wasz obowiązek, gdyż jasno postawa w tym względzie może być decydująca dla dalszego trwania waszego związku. Pamiętaj, że zazdrość może stworzyć negatywną energię – podobnie jak i poprzednie związki.
Dlatego zważaj bardzo mocno, by nikogo nie urażać i nie wywoływać zazdrości. Kiedy partner mówi ci, że jest zazdrosny, nigdy nie zbywaj tego jako urojenia, lecz słuchaj z otwartymi uszami i z otwartym sercem. Zastanawiaj się, w którym punkcie ma on rację. Bądź przy tym zawsze świadomy, że wielu spraw sobie nie uświadomisz. W szczególnie trudnej sytuacji postaraj się o pomoc rozsądnego terapeuty, by wydobyć na światło dzienne twój udział w jej powstaniu. Wybór terapeuty jest przy tym decydujący! Jeśli bowiem on sam nie ma jasności co do swoich uczuć, bardziej ci zaszkodzi niż pomoże, albo wręcz wmówi ci, że zazdrość nie stanowi żadnego problemu! Pamiętaj zawsze, że wybrałeś swego partnera, ponieważ go kochałeś. Niezależnie od wielu innych powodów, został on również dlatego postawiony przez Boga u twego boku, abyś poznał swoją nieświadomość. Być może w odniesieniu do zazdrości ukazuje on ci takie twoje strony, których w ogóle nie znasz. Większości wypadków zazdrość jednego z partnerów ma zawsze pokrycie w faktach. Czuje on coś, czego ten drugi nie chce dostrzec, ale co mimo wszystkiego istnieje. Zamiast go oskarżać, potraktuj jego zazdrość poważnie. Nie stawiaj więc jego lecz siebie przed sądem i zastanów się, czy nie ma on przypadkiem jednak racji, jakkolwiek wydaje ci się to nieprawdopodobne. Ma on mianowicie w większości wypadków już z tego powodu rację, że jest twoim idealnym zwierciadłem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 8:20, 13 Lip 2007    Temat postu:

Nie szukaj drzazgi w oku partnera, lecz dostrzegaj belkę w swoim oku. Nie należy przez to powiedzieć, że masz o wiele więcej problemów od partnera. Chrystus w swej wszechmądrości dlatego wybrał ten plastyczny przykład, gdyż chciał przez niego wyrazić, że to co bliskie jest duże i zarazem lepiej widoczne. Nie szukaj więc mozolnie błędów partnera, lecz ustal, czego się sam masz nauczyć, czego się możesz nauczyć – i postrzegaj fakt, że możesz się nauczyć jako łaskę. Decydujące dla wejścia w kontakt z sobą samym, bycia szczerym i możliwości uczenia się jest towarzystwo dobrych ludzi. Szukaj raczej śmierci niż towarzystwa złych ludzi. Śmierć możesz łatwiej przezwyciężyć niż towarzystwo złych ludzi, bo Pan podaruje ci nowe życie. Natomiast złe cechy, które nabędziesz wskutek złego przykładu mogą ci towarzyszyć przez bardzo długo. To, co witalne uczy się powoli. Myślenie jest elastyczne i potrafi zastosować w praktyce to, co rozumie. Witalne jednak uczy się zazwyczaj tylko przez doświadczenie. Dlatego właśnie wielu ludzi stwarza sobie tak straszne sytuacje, bo ich witalny aspekt nie uczy się, że ciągle wykracza przeciw Boskim prawom. Dbaj o kontakty z dobrymi ludźmi. Niech będą dla siebie przykładem. Unikaj towarzystwa złych ludzi, unikaj złych miejsc i złych rozrywek. Jak często jest tak, że młody człowiek wskutek skłonności swego witalnego aspektu i braku jasnych ideałów daje się wciągnąć w złe towarzystwo. Koniec jest zawsze bolesny. Szczęście to pracowitość czyli następstwo czynienia dobrego. Złe zawsze powoduje nieszczęście. Zawsze. Niech cię nie zwodzi pozór. Być może obserwujesz jak ktoś sobie stworzył rzekomo dobre życie przy pomocy kłamstwa, oszustwa czy wręcz mordu. Nie daj się zauroczyć tym czysto zewnętrznym obrazem. Ktoś, kto w ten sposób postępuje, nigdy, nigdy, nigdy nie jest szczęśliwy. Po pierwsze, wie on od swojego Boskiego, nieświadomego pierwiastka, czyli od jeszcze nie poznanej duszy, że będzie musiał ponieść konsekwencje swych czynów. Po drugie, nie znajduje wewnętrznego spokoju z tego powodu oraz wskutek konsekwencji złych czynów (zewnętrznego i wewnętrznego prześladowania, nieufności, pogardy, towarzystwa złych ludzi). I po trzecie, cały czas musi myśleć, że wszyscy ludzie są tak źli jak on sam. Jak ci się wydaje, co przeżyli przywódcy krajów komunistycznych? Swoimi przestępstwami stworzyli sobie wewnętrzne więzienie i zaprogramowali na przyszłość rzeczywiste uwięzienie. Dlatego wszelkimi środkami staraj się o towarzystwo dobrych ludzi. Proś Pana o pomoc w ich znalezieniu. Proś Go także o zdolność rozróżniania, czyje towarzystwo jest dla ciebie dobre, a czyje złe. Możesz mianowicie spotkać z gruntu dobrych ludzi, którzy jednak w swoim nastawieniu są tak odlegli, że nie możesz z nimi iść i wzrastać. A oto miernik do rozpoznania, czy dane towarzystwo jest złe. Jeśli odznacza się ono częstą agresją, pogardą, odrzuceniem inaczej myślących, brutalnością, brakiem wiary w sprawiedliwość i miłość Boga, kiedy posiada jedną lub więcej takich niebezpiecznych cech, wówczas trzymaj się od niego jak najdalej. Jeżeli jednak żyjesz zgodnie z pięcioma kardynalnymi cnotami: prawdą, prawością, miłością, pokojem i niekrzywdzeniem, wtedy jesteś pod dobrą opieką. Bierz sobie te pięć cnót nieustannie do serca. Trzymaj się ich i mierz wszystko według nich, zwłaszcza jednak własne działanie, a jego skutki będą cię chroniły, błogosławiły i wypełniały szczęściem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia
Expert
<font color=blue><b>Expert</b>



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 8539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 8:26, 13 Lip 2007    Temat postu:

Droga, cel i siła związku opierają się na istniejących cechach serca: miłości, poświęceniu, ofiarności, uczciwości, wierności. Walka o przewagę i agresja nie należą do tego krótkiego wyliczenia! Dlatego nigdy, przenigdy nie wybieraj partnera, jeśli twoje serce w istocie jest przy tym wyborze nieobecne, albo wręcz jest mu przeciwne. Nigdy nie traktuj agresji i walki jako sposobu na życie. Pamiętaj, że prawda jest najlepszą ochroną i dlatego tylko dzięki niej samej posuniesz się do przodu. Kiedy jednak uprawiasz grę o władzę z partnerem, wtedy stawiasz na walkę zamiast na miłość. Nie żyjesz wówczas w prawdzie, bo w gruncie rzeczy nie masz żadnego związku, tylko robisz wszystko, żeby go uniknąć. Nie wyciągaj jednak z tego faktu lekkomyślnego wniosku, że rozejście się stanowi jedyne „uczciwe” rozwiązanie. Wyciągnij lepiej konsekwencje ze swego dotychczasowego działania. Zastanów się, co musisz zrobić, żeby osiągnąć to, co zawsze jest twoim celem: życie z partnerem w miłości i pokoju.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ...::SAMOTNI::... Strona Główna -> Dział Natalki (Poezje) Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 8 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Digital Dementia © 2002 Christina Richards, phpBB 2 Version by phpBB2.de
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
 
Regulamin